WKKDC: Wonder Woman. Oczy Gorgony

MIĘDZY MŁOTEM A KOWADŁEM

 

The Hiketeia Grega Rucki to bezwzględnie najlepszy komiks o Wonder Woman, jaki czytałem. Świetna akcja, klimat, znakomicie nakreślone postacie, niegłupia fabuła i dobra szata graficzna złożyły się na słusznie kultową już opowieść. Co więcej, stała się ona przepustką scenarzysty do pisania własnego runu przygód Amazonki, który zyskał uznanie krytyków i czytelników. I właśnie z tego runu pochodzi ta opowieść, której akcja toczy się zaraz po pierwszy zbiorczym tomie Wonder Woman wydanym przez Egmont w ramach DC Deluxe. I trzeba przyznać, że to w końcu naprawdę udany album z tą bohaterką opublikowany w kolekcji WKKDC – ciekawy, dobrze poprowadzony i bardzo przyjemny w odbiorze.

Walka i polityka. Ludzie i dawni bogowie. Prywatne problemy i wisząca w powietrzu wojna. A między tym wszystkim ona – Diana. Amazonka. Wojowniczka. Ambasadorka pokoju. Wonder Woman. Wyzwana na pojedynek przez zamieniającą ludzi w kamień Meduzę, zmuszona pertraktować z prezydentem USA, by zapobiec wybuchowi konfliktu, Diana znajduje się między młotem a kowadłem, przybliżając się coraz bardziej do nieuchronnej tragedii…

Siłą runu Rucki od samego początku nie była akcja i mitologiczne odwołania, choć tych akurat w opowieści nie brakowało ani przez chwilę, a polityczne działania Diany jako ambasadorki. Jednocześnie mierzyła się ona z całym zastępem wrogów wziętych z dawnych legend i wierzeń, zmuszona do walki właściwie na wszystkich frontach, na których tylko działała. W konsekwencji powstała dynamiczna, pełna napięcia opowieść, starająca się połączyć w sobie wszystkie elementy kojarzone z Wonder Woman w jednym, a przede wszystkim spójnym, ciągu wydarzeń. Czasem scenarzyście zdarzały się słabsze chwile, ale te nieliczne spadki formy rekompensował całą resztą. Oczy Gorgony to jednak jeden z najlepszych momentów jego runu i dobrze widać to, nawet jeśli czyta się tę historię wyrwaną poniekąd z kontekstu, bez znajomości wcześniejszych wydarzeń.

Twórcy udało się także w bardzo interesujący sposób odświeżyć mitologię. Dawane bóstwa powracają, ale nie są już tymi samymi, zimnymi, nierozumianymi stworami, którymi były do tej pory. Wręcz przeciwnie, Rucka nie tylko dodał im ludzkich cech i motywacji, ale jednocześnie udało się mu nadać im cech iście współczesnych, tworząc kreacje na miarę XXI wieku, ciekawsze niż dotychczas. I nawet jeśli ich psychologia i prezentacja nie są ani szczególnie nowatorskie, ani też nie powalają na kolana niczym szczególnym, warto docenić jego pracę. Bo wszystko to, w połączeniu z wielowątkową fabułą i żonglowaniem najróżniejszymi motywami znanymi z serii, daje naprawdę interesujący efekt.

Gorzej niestety jest z szatą graficzną. Nie mogę powiedzieć, że jest źle, bo bym skłamał, ale rysunki w Oczach Gorgony nie wybijają się ponad przeciętność. Komu podobają się prace o uproszczonej kresce, podlane cartoonową nutą, w klimatach, jakie tworzy małżeństwo Dodsonów, będzie zadowolony z tego albumu. Jednak ci, którzy niezbyt przepadają za ich twórczością (a ja należę do tej grupy), mogą nie być zachwyceni. Nie mówię, że jest źle. Rysunki tej trójki – Drew Johnson, Sean Phillips, James Raiz – są lepsze niż Dodsonów, inne jest w nich cieniowanie, a przy okazji mają więcej detali, co przemawia na ich korzyść, niemniej ogólne wrażenie pozostaje bardzo zbliżone. Gdyby zeszyty tu zebrane były zilustrowane tak jak np. wspomniana The Hiketeia, całość robiłaby o wiele większe wrażenie.

Na koniec, tradycyjnie, kilka słów na temat dodatków. Kto czytał choć jeden z tomów WKKDC doskonale wie, co tu znajdzie – tak samo jak wszyscy ci, którzy zapoznali się z choćby jedną z moich recenzji dotyczących tej kolekcji. Mamy zatem nieco tekstu na temat samej serii, jej wydarzeń i twórców. Jest też bonusowy, klasyczny zeszyt, prezentujący nam debiut Gorgony na łamach tej serii, świetnie zilustrowany przez Mike’a Deodato Jr., w stylu typowym dla lat 90. i tego, do czego przyzwyczaili nas tacy twórcy jak Jim Lee. Zeszyt przy okazji ważny nie tylko z wymienionego powyżej powodu, ale to zostawiam do odkrycia Wam, bo warto. Tym razem – ze względu na ilość stron zajmowaną przez główną opowieść – nie mamy natomiast galerii okładek. Nie jest to duża strata, choć z drugiej strony grafiki te są naprawdę udane, więc trochę żal.

Tak czy inaczej – polecam. To zdecydowanie najlepszy tom o Wonder Woman wydany w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics. To jednak rzecz bardzo względna, bo na tle marnych komiksów nawet słaby wydaje się być dziełem rewelacyjny. Na szczęście Oczy Gorgony to po prostu dobry komiks, nie tylko dla miłośników bohaterki, i warto go polecić wszystkim fanom superhero.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Wonder Woman: Oczy Gorgony

Scenariusz: Greg Rucka

Rysunki: Drew Johnson, Sean Phillips, James Raiz

Okładka: J.G. Jones

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2018

Liczba stron: 208

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41.99zł

[Suma głosów: 2, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *