The Black Mirror

Autorem recenzji jest Michał Chudoliński. Więcej o nim dowiecie się tutaj.

The Black Mirror” jest dla obecnej generacji bat-fanów tym, czym niegdyś były klasyki Denny’ego O’Neila i Neala Adamsa albo „Zabójczy Żart”. Dzięki tej historii Scott Snyder stał się gwiazdą w branży komiksowej, a Jock wraz z Francesco Francavillą zyskali status wybitnych rysowników. Odnieśli sukces nie tylko dlatego, że rozwinęli koncepty zawarte w komiksach Franka Millera czy Alana Moore’a. Udowodnili przede wszystkim, że najlepsze historie obrazkowe o Batmanie nie muszą bazować na Brusie Waynie i jego traumie związanej zamordowaniem rodziców. Wayne’a w tym tomie praktycznie nie ma.

BMBM_DJ_r2

Był kiedyś czas, gdy Mroczny Rycerz zniknął bez śladu. Podejrzewano, że zginął walcząc z Darkseidem w trakcie inwazji obcych na Ziemię. W obliczu tragedii i „bezkrólewia” w Gotham schedę po Brusie przejął jego najwierniejszy uczeń oraz adoptowany syn, Dick Grayson. Wraz z Damianem Waynem stworzył jedyny w swoim rodzaju Dynamiczny Duet, co zresztą doskonale zobrazował Grant Morrison w „Batman & Robin”. Niemniej jednak komiksowe żywoty podlegają nieco innym prawom aniżeli te zwyczajnie i Bruce Wayne wrócił w wielkim stylu (szczegóły tego okresu są opisane tutaj).

Choć pierwszy i prawdziwy Batman powrócił, miał już zgoła inny cel swojej działalności. Celem nie było już wyplenienie zbrodni tylko z Gotham, ale nade wszystko jej globalne unicestwienie. Realizując projekt „Batman Incorporated” Bruce pozwala Dickowi zatrzymać swoją pelerynę i maskę, pozostając strażnikiem Gotham. „Black Mirror” skupia się właśnie na tym okresie, kiedy Grayson był zarówno Mrocznym Rycerzem, jak i członkiem międzynarodowej korporacji zwalczającej zbrodnię.

Wydawać by się mogło, że „Mroczne zwierciadło” jest mocno zakorzenione w mitologii nietoperza i przed lekturą wypadałoby znać kilka ważniejszych komiksów o Batmanie. Co prawda nie jest to obowiązkowe, ale warto powtórzyć przed czytaniem bat-debiutu Snydera kilka historii, niekoniecznie epickiej sagi Granta Morrisona. Mówię tutaj głównie o „Roku Pierwszym”, „Długim Halloween”, „Zabójczym Żarcie” oraz o „No Man’s Land”, do których scenarzysta dość często się odwołuje. To właściwie jedna z nielicznych, ciekawych opowieści o Batmanie wykorzystująca potencjał historii, jakie zostały wymyślone za czasów rządów Dennisa O’Neila czy Boba Schrecka jako redaktorów. Jest kontynuuje  ich dziedzictwo, wiernie oddając atmosferę tych opowieści, jak również dodając do nich coś od siebie.

Detective_Comics_872

Scott Snyder dostał możliwość pisania opowieści o Batmanie dzięki sukcesom przy tworzeniu swojej autorskiej serii Vertigo „American Vampire”. Z dzisiejszej perspektywy aż trudno uwierzyć, że potrafił kiedyś pisać historie o zamaskowanym mścicielu bez potrzeby tworzenia wokół nich eventów czy crossoverów, albo pisania o czymś naprawdę ważnym w życiu Bat-rodziny. „The Black Mirror” takie nie jest – skupia się na bardziej przyziemnych, osobistych sprawach zarówno w życiu Graysona jak i komisarza Gordona.

Jest to zbiór krótkich historii ukazujących indywidualne śledztwa Dicka Graysona w roli Batmana, w trakcie których musi się zmierzyć z nowymi łotrami. Snyder wykorzystuje tutaj koncepcje Gotham jako głównego antagonisty naszego bohatera, autonomicznej postaci, wspaniale użytej zresztą przez Davida Laphama w komiksie „Batman: City of Crime”. Gotycka metropolia jest tutaj molochem, uosabia fobie współczesnego, zachodniego społeczeństwa. W zależności od tego, kto stara się je strzec, miasto (niczym samodzielny organizm) dostosowuje się do obrońcy niewinnych i stawia mu wyzwanie. Nęka go i upadla, aby zdał sobie sprawę z otaczającego go zła i cynizmu, jakkolwiek szlachetny by nie był.

Detective_Comics_874

Jak na komiks superbohaterski „The Black Mirror” jest nad wyraz przerażającą opowieścią, w którym Snyder dowodzi swojej maestrii w tworzeniu atmosfery dreszczowca oraz ukazywaniu wszystkiego co najgorsze w człowieku. Zwłaszcza, gdy pojawia się James Gordon Jr., spinający wszystkie opowieści. Snyder przywraca do życia postać, która przewija się przez takie klasyki jak „Rok Pierwszy” czy „Night Cries” Archiego Goodwina, ale później nie zostaje wykorzystana w żaden sposób. Dzięki autorowi „Amerykańskiego Wampira” dowiadujemy się o jej losach oraz powodach, dla których powróciła do miasta Gotham. Jak się później okaże, wiążą się z nią mroczne sekrety i najbardziej osobliwe śledztwo w karierze Gordona – sprawa Piotrusia Pana i zaginionych dzieci…

Jak się zapewne domyśliliście, Gordon Junior jest głównym łotrem „Mrocznego Zwierciadła”. Trzeba przyznać, że mamy tutaj do czynienia z prawdziwym psychopatą, wyzutym z uczuć i człowieczeństwa błyskotliwym potworem. Z jednej strony jest to jeden z najlepszych antagonistów Batmana ostatnich lat, a to jak Snyder go sportretował jest iście wyborne. Jednocześnie jednak czułem się nieco znudzony faktem, że dawno niewidziana postać przeistoczyła się kolejnego świra czerpiącego satysfakcję z okrucieństwa. Ile razy to już widzieliśmy, nie wspominając już o wyeksploatowanym Jokerze? Zwłaszcza, że brak klarownej motywacji u Gordona Juniora jest zanadto widoczny w zakończeniu komiksu.

1374916_10152054068892360_1902178930_n

Podobnie jak w innych swoich historiach obrazkowych, tak i tutaj Snyder ma kłopoty z błyskotliwym zakończeniem swojej opowieści. Jest to zdecydowanie jego pięta achillesowa, choć w przypadku „The Black Mirror” nie boli aż tak mocno jak w „Death of the Family”. Tutaj udało mu się uchwycić ten dualizm, dwoistość rzeczywistości. Ponurej i brutalnej groteski skrywanej pod płaszczem zwyczajności, normalności. Dodatkowo wymieszał to ze swoimi ulubionymi motywami – zderzaniem się z własną przeszłością, grozą, elitami (tutaj najzacniejsi mieszkańcy Gotham wykupują przedmioty, które niegdyś należały do najgorszych kryminalistów miasta) oraz spuścizną będącą wynikiem naszego dotychczasowego życia. Ciekawie tym aspektem operuje zresztą Snyder, wprowadzając postać córki Tony’ego Zucco (gangstera odpowiedzialnego za śmierć rodziców Graysona) jako odpowiedzialnej bizneswoman, próbującej odciąć się od reputacji swojego ojca.

Niniejszym tomem historii komiksowych Snyder nie tylko udowodnił, że wspaniale rozumie klimat Mrocznego Rycerza, czy że potrafi budować atmosferę grozy. Sprawdził się również jako scenarzysta potrafiący współpracować na tyle dobrze z dwoma, zgoła różnymi, artystami, ażeby nie ucierpiała na tym estetyka opowieści. Zarówno Jock, jak i Francesco Francavilla prezentują tutaj jedne z najlepszych prac w swojej karierze. Pierwszy jest istnym wirtuozem okładek oraz takiej kompozycji strony, aby jak najlepiej oddawała dynamiczną akcję. Drugi natomiast tuszem i nastrojowymi barwami doskonale rozumie konwencję noir, rysując prywatne, rodzinne życie Jamesa Gordona. Ich kreatywność i pomysłowość jest ponadto interesująco ukazana w dodatkach, gdzie mamy pełno niewykorzystanych, bardzo udanych projektów. Szczególnie urzekła mnie historia wysiłku, z jakim Francavilla przekonywał redaktora bat-tytułów, że to on powinien wspomóc Snydera przy mini-historyjkach o Gordonie. Pokazuje ona, że dla Włocha komiks nie jest jedynie profesjonalną pracą, ale przede wszystkim pasją. I ta dbałość o szczegóły! Niesamowicie byłem podekscytowany, gdy na jednym z kadrów zauważyłem sowę, zwiastującą przyszłość Batmana…

MondoDETECTIVECOMICS_880cover

Podsumowując, „The Black Mirror” jest jak do tej pory najlepszym komiksem, jaki wyszedł spod ręki Scotta Snydera w ogóle. W żadnym innym komiksie nie zachował tak idealnie proporcji w budowaniu klimatu dreszczowca. Ponadto tylko tutaj współpraca między dwoma artystami, charakteryzującymi się odmienna wrażliwością, przebiegła tak gładko i płynnie. Jest to dość mroczny i brutalny komiks, sugerowany bardziej dla dojrzałego, doświadczonego czytelnika historii o Batmanie-detektywie. Jednocześnie mówi coś niezwykle szczerego i prawdziwego na temat przetrwania oraz radzenia sobie z przeciwnościami losu, jak również zaślepienia i bierności wobec osób, które darzymy uczuciem.

Jedyne czego żałuję to fakt, że era Dicka Graysona jako Batmana trwała dość krótko. W trakcie czytania niniejszego komiksu czułem się nieco jako dzieciak, czytający po raz pierwszy komiksy Alana Granta i Norma Breyfogle’a, w których pojawiło się tyle nowych postaci, a zwłaszcza wrogów. Nie widziałbym przeciwwskazań, ażeby ta era mogła potrwać jeszcze rok, dwa lata, ukazując zgoła nowych antagonistów będących niejako próbą dla Graysona. Podobne odczucia mam wobec „Batmana i Robina” Granta Morrisona. Bruce Wayne nie musiał tak szybko wracać. Mało tego, Snyder pokazał, że Wayne jako Batman stał się zbyt wyeksploatowany, przewidywalny, nużący. Może już czas skończyć z jednym, znanym wszem i wobec Batmanem, a w zamian stworzyć dynastię Mrocznych Rycerzy, coś na kształt „Grendela” Matta Wagnera? Wprowadziłoby to moim zdaniem wiele świeżego powietrza do nieco skostniałej marki.

Dziękujemy sklepowi ATOM Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Komiks możecie kupić w sklepie ATOM Comics.

„Batman” SC : „The Black Mirror”

Scenariusz: Scott Snyder

Rysunki: Francesco Francavilla, Mark Simpson – ‚Jock’

Kolory: Francesco Francavilla, David Baron

Liternictwo: Sal Cipriano, Jared K. Fletcher

Okładka: Mark Simpson – ‚Jock’

Zawiera: Detective Comics (Vol. 1) #871-881

Data wydania: 5 marca 2013 r.

Pierwotna data wydania: Styczeń 2011- paźdzernik 2011

Papier: kredowy

Druk: kolorowy

Stron: 304

Cena: US $16.99

[Suma głosów: 21, Średnia: 4.9]

1 thought on “The Black Mirror”

  1. Pingback: Tales of The Batman. Archie Goodwin | Gotham w Deszczu

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *