Superheroes and Gods

Superbohater o tysiącu twarzy,
czyli każda epoka ma takich bohaterów jakich potrzebuje

 41K6pz9YBbL._SY344_BO1,204,203,200_

Nie da się wykluczyć, że za sto, dwieście, czy tysiąc lat, badacze zajmujący się analizą mitów, legend i opowieści będą kojarzyć nasze czasy z takimi postaciami jak Superman, Batman czy Wonder Woman. Takie wnioski można w każdym razie wysnuć po lekturze książki Dona LoCicero, Superheroes and Gods. A Comparative Study from Babylonia to Batman. Autor na podstawie analiz opowieści o bohaterach i bogach snutych na przestrzeni tysiącleci dochodzi do wniosku, że wszystkie one mają one wiele wspólnego. Główną tezą książki jest przekonanie, że współcześni superbohaterowie są odpowiednikami bohaterów tradycyjnych, o których opowiadają legendy i mity z różnych stron świata.

 

Don LoCicero stwierdza, że obdarzeni często nadludzkimi umiejętnościami herosi zawsze cieszyli się ogromną popularnością i to oni, a nie bogowie, rozpalali w największym stopniu masową wyobraźnię. Choć oczywiście granica pomiędzy bogiem a bohaterem nie zawsze była jednoznacznie określona. Są mitologie, w których bóstwa jawią się jako istoty wyraźnie różniące się od ludzi (np. mitologia grecka), ale są także takie, w których ta granica jest zatarta a bogowie są ukazani jako istoty podobne do nas pod wieloma względami (mitologia skandynawska, egipska).

 

Tak, czy inaczej, obdarzeni nadludzkimi mocami bohaterowie zawsze byli atrakcyjni dla odbiorców, o czym świadczą liczne opowieści na ich temat, które przetrwały do naszych czasów. W tych narracjach herosów często wyposażano w cechy, które uznawano za wartościowe. Nie trzeba dodawać, że ta praktyka zawsze była – i pewnie pozostaje do dziś – jakąś formą projekcji polegającej na tworzeniu wyidealizowanych postaci, posiadających cechy, których pożądał przeciętny człowiek, ale jednocześnie doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie ich posiąść. W opowieściach natomiast wszystko było możliwe. I tak legendarni herosi byli zazwyczaj nadludzko silni, mądrzy i do tego posiadali rozmaite talenty artystyczne. Pod tym względem współcześni superbohaterowie nie różnią się od tych tradycyjnych takich jak Gilgamesz, Rustam, Achilles, Herkules czy Odyseusz, choć oczywiście ich moce przybierają bardzo zróżnicowane formy.

 

Oczywiście istnieje szereg różnic pomiędzy tradycyjnymi herosami a współczesnymi superbohaterami, ale wynikają one przede wszystkim z tego, że zmianie uległ kontekst, w jakim pojawiają się nowe opowieści oraz media wykorzystywane do upowszechniania tych przekazów. Dziś już nie pieśni i poematy służą do sławienia bohaterskich czynów wielkich herosów, ale komiksy, książki, seriale i filmy, w których raz po raz toczą swą walkę ze złem współczesne wcielenia archetypowych bohaterów. Te różnice dotyczą zatem głównie formy, w jakiej przedstawiane są opowieści, ale – jak twierdzi LoCicero – nie zmieniają tego, że ich bohater nadal może być traktowany jako jungowski archetyp zagnieżdżony w ludzkiej psychice, który nie ulega zmianom na przestrzeni tysiącleci.

 

Don LoCicero nie tylko stawia amerykańskich superbohaterów na równi z herosami obecnymi w mitach i legendach różnych epok, różnych krajów, ale także do analizy opowieści o nich wszystkich, konsekwentnie wykorzystuje jeden schemat analityczny. Chodzi tu mianowicie o koncepcję Otto Ranka, austriackiego psychoanalityka, ucznia Zygmunta Freuda, który w 1909 roku opisał sekwencję narodzin bohatera składającą się z kilku elementów. Przede wszystkim, bohater jest dzieckiem wybitnych, dystyngowanych rodziców – zazwyczaj jest synem pary królewskiej (choć trzeba zaznaczyć, że bohaterem bywa także dziecko z nieprawego łoża). Po drugie, narodziny są poprzedzone rozmaitymi trudnościami, które muszą zostać pokonane przez rodziców przyszłego bohatera (np. niepłodność, konieczność ukrywania swojego związku). Po trzecie, przed lub w trakcie ciąży pojawiają się niepokojące przepowiednie, według których narodziny dziecka mogą wiązać się z jakimś zagrożeniem, dla ojca lub rodziny. W konsekwencji nowo narodzone dziecko często jest porzucane przez rodziców (np. wrzucone do rzeki, pozostawione w górach). Oczywiście nie oznacza to jego śmierci, dziecko jest bowiem zawsze cudem ratowane przez zwierzęta lub biednych ludzi, którzy zajmują się jego wychowaniem. Gdy bohater dorasta, podejmuje zazwyczaj zakończone sukcesem próby znalezienia swoich rodziców i albo dokonuje zemsty, albo zostaje uznany przez swego ojca za prawowitego następcę. Ostatecznie bohater odzyskuje dawną pozycję (za: LoCicero 2008: 15).

 fee3abca8ab6291b7ee877e96d6a6a81

Odwołując się do tych wyznaczników, LoCicero rozpatruje komiksowe opowieści o superbohaterach (Superman, Kapitan Marvel, Kapitan Ameryka), jako odpowiedniki legend o bohaterach i bóstwach Babilonii (Gilgamesz), Persji (Rustam), Indii (Rama), Egiptu (Ozyrys), Grecji (Herakles), Skandynawii (Odyn, Thor), czy Finlandii (Väinämöinen). Wszyscy ci bohaterowie są tu traktowani na równych prawach, jako różne ucieleśniania tej samej, odwiecznej idei. Oczywiście nie oznacza to, że każdy z tych bohaterów spełnia wszystkie zaczerpnięte od Ranka kryteria. Są tacy, którym brakuje niewiele – na przykład bohater babilońskich mitów, Gilgamesz nie spełnia tylko dwóch (nie szuka zemsty na swoim ojcu, lecz na dziadku i nie wiadomo, czy ostatecznie odzyskał władzę), ale wśród omawianych bohaterów znajdziemy także takich, których losy bardziej odbiegają od schematu – na przykład w opowieściach o Rustamie można znaleźć tylko dwa kryteria (w jego rodzicach płynie królewska krew i musieli oni pokonać ogromne trudności, by stać się mężem i żoną oraz doczekać się potomka).

 

Warto odnotować, że dla superbohaterów zarezerwowane zostały w książce nie tylko dwa osobne rozdziały, ale niektórzy z nich pojawiają się w rozdziałach poświęconych starożytnym mitologiom. Omawiając zatem mity greckie autor wpisuje w nie Flasha, jako komiksową wersję Hermesa (s. 106), oraz Wonder Woman, jako córkę królowej Amazonek Hipolity (s. 109). Natomiast w rozdziale poświęconym mitologii skandynawskiej nie mogło zabraknąć opisu Thora w komiksowej wersji stworzonej przez Stana Lee (s. 137-143). O ile powyższe charakterystyki w oczywisty sposób pasują do starożytnego kontekstu, o tyle bardziej problematyczne jest umieszczenie charakterystyki Green Lanterna w rozdziale poświęconym fińskiej mitologii (s. 198-200). Zresztą autor nie tylko wpisuje współczesnych superbohaterów w starożytne mitologie, ale także często poszukuje w nich współczesnych, wymyślonych na użytek komiksowych superbohaterów, pojęć. Ta strategia opisu najwyraźniej daje o sobie znać w rozdziale poświęconym fińskiej mitologii, w której autor dostrzega m.in. superbronie (superweapons), arcywrogów (archenemies) oraz pomocników (sidekicks) (s. 197-198).

 

Oczywiście osobny rozdział poświęcony jest analizie wybranych komiksowych superbohaterów. Niestety LoCicero wybiera do szczegółowego opisu tylko trzech: Supermana, Kapitana Marvela i Kapitana Amerykę. W pewnym sensie rekompensuje to fakt wcześniejszej charakterystyki innych superbohaterów w rozdziałach poświęconych mitologii greckiej, skandynawskiej i fińskiej, ale i tak szkoda, że brakło kilku innych postaci. Wartość tego rozdziału podnosi jednak szczegółowa charakterystyka książki Gladiator Philipa Wyliego. Według LoCicero bez głównego bohatera tej opowieści – Hugo Dannera – nie byłoby bowiem Supermana.

 

Znacznie bardziej kontrowersyjny jest ostatni rozdział, który został poświęcony antybohaterom. Nie do końca jasne jest mianowicie, dlaczego obok potwora Frankensteina, Hulka, czy hrabiego Drakuli autor umieszcza Batmana i Spider-Mana. Wprawdzie LoCicero słusznie podkreśla pewne podobieństwo pomiędzy Mrocznym Rycerzem a krwiopijcą z Transylwanii (jak wiadomo, twórcy Batmana czerpali inspiracje z wielu różnych źródeł), a​ Spider-Man faktycznie nie zawsze pamiętał, że z wielką mocą idzie w parze wielka odpowiedzialność, ale traktowanie ich jako antybohaterów jest co najmniej dyskusyjne (o ile nie jest się Johnem Jonahem Jamesonem).

 Batman V. Superman: Dawn Of Justice

Jeśli już o dyskusyjnych decyzjach autora mowa, to wypada odnotować jeszcze jeden drobiazg dotyczący konstrukcji całej książki. O ile bowiem umieszczanie komisowych superbohaterów w rozdziałach poświęconych starożytnym mitologiom, choć trochę utrudnia orientację, jest uzasadnione specyfiką wywodu, o tyle zdziwienie może wywoływać umieszczenie rozdziału poświęconego Stanom Zjednoczonym pomiędzy omówieniem mitologii skandynawskiej i germańskiej a charakterystyką mitów fińskich. Czytelnik, który już zapoznał się z poczynaniami starożytnych herosów i nastawia się na obcowanie z superbohaterami, po krótkiej przygodzie z trzema postaciami, znów zostaje przeniesiony w przeszłość, do świata fińskich mitów, a później wraca do teraźniejszości, by poczytać o antybohaterach. Jeśli dodamy do tego wspomniane powyżej wrzucenie Batmana i Spider-Mana do „antybohaterskiego” rozdziału, to trzeba przyznać, że końcówka wprowadza sporo zamieszania w ten przejrzysty jak dotąd wywód autora.

 

Bez względu jednak na te konstrukcyjno-kompozycyjne słabości książka Dona LoCicero jest bez wątpienia pozycją wartościową i atrakcyjną zarówno dla osób zainteresowanych starożytnymi mitologiami, jak i dla wszystkich miłośników współczesnych superbohaterów. I jedni i drudzy znajdą tu coś dla siebie. Jednak jeżeli chcemy potraktować tę książkę, jako punkt wyjścia do dalszej, samodzielnej refleksji, warto sformułować dwie uwagi. Pierwsza z nich dotyczy konieczności wykroczenia poza koncepcję Otto Ranka (a), druga natomiast wiąże się ze specyfiką współczesnych superbohaterów, którą niewątpliwie warto mieć na uwadze szukając uniwersalnych schematów narracyjnych (b).

 

(a) Przede wszystkim zatem trzeba podkreślić, że o ile koncepcja Otto Ranka jest ciekawa i niezwykle inspirująca, to nie stanowi ona jedynego układu odniesienia w zakresie analiz opowieści, mitów i legend opowiadających o przygodach bohaterów i superbohaterów. Warto rozbudować ten model analityczny dodając do niego kilka innych propozycji sformułowanych chociażby przez takich klasyków, jak Lord Raglan, Joseph Campbell czy Władimir Propp. Każdy z nich na swój sposób szukał uniwersalnych schematów narracyjnych, które można wyczytać z tradycyjnych opowieści o bohaterach, przyjmujących postać poematów, pieśni, legend, mitów czy też bajek.

 history

Dwadzieścia pięć lat po publikacji tekstu Otto Ranka, na który powołuje się Don LoCicero[1], czyli w roku 1934, w czasopiśmie „Folklore”, ukazał się artykuł Lorda Raglana The Hero of Tradition, który w 1936 roku został opublikowany jako jeden z rozdziałów jego książki The Hero. A Study in Tradition, Myth and Drama[2]. Na podstawie analiz opowieści o tradycyjnych greckich bohaterach, Raglan rozbudował schemat zaproponowany przez Ranka. Stwierdził on mianowicie, że w mitach występują typy wydarzeń powtarzające się w niemal wszystkich opowieściach. Analizując mity o Edypie, Tezeuszu, Heraklesie, Perseuszu czy Jazonie, Raglan wyróżnił dwadzieścia dwa epizody i podzielił je na trzy grupy. W pierwszej znalazły się zdarzenia związane z narodzinami bohatera, w drugiej działania prowadzące do zdobycia tronu, a w trzeciej opowieść o śmierci bohatera. Raglan – podobnie jak Rank – zastrzega, że konkretne opowieści nie muszą zawierać wszystkich działań. Na marginesie warto odnotować, że podobieństwo tych dwóch ujęć sprawia, że często traktuje się je łącznie i określa się je mianem koncepcji mitotypu Ranka-Raglana (lub archetypu bohatera).

 

Podobne podejście stosuje badacz, którego dzieło jest dziś bardziej wpływowe niż badania Ranka czy Raglana. Joseph Campbell w swojej książce z 1949 roku Bohater o tysiącu twarzy buduje uniwersalny model wyprawy bohatera, na którą składa się kilkanaście stałych elementów[3]. Według niego, wywodzące się z różnych stron świata mity i legendy prezentują w gruncie rzeczy tę samą historię, którą nazywa on monomitem. Jest to rodzaj uniwersalnej opowieści o wyprawie bohatera, która zawsze przebiega według powtarzalnego wzorca. Mówiąc w dużym skrócie, bohater najpierw opuszcza wspólnotę, w której do tej pory wiódł zwyczajne życie. Odpowiadając na wezwanie do wyprawy – bardzo często po wielu wahaniach – podejmuje on trudną decyzję o wyruszeniu ku nieznanym terytoriom. W konsekwencji, w drugiej fazie opowieści, jesteśmy świadkami zmagań bohatera z przeciwnościami, zakończonych ostatecznie zwycięską walką z głównym wrogiem. Finalna faza wyprawy zakłada powrót i powtórną integrację z opuszczoną wcześniej wspólnotą.

 

Wymieniając strukturalistyczne próby badawcze trzeba także wspomnieć o książce rosyjskiego badacza folkloru, Władimira Proppa, zatytułowanej Morfologia bajki magicznej, która wprawdzie ukazała się przed publikacją prac Raglana i Campbella, bo w 1928 roku, ale rosyjska wersja książki w ograniczony sposób wpłynęła badania dotyczące mitów i bajek, a wydanie angielskie miało swoją premierę dopiero w roku 1958, zatem już po publikacji głównych dzieł Raglana i Campbella. Propp zaproponował badanie bajek magicznych z uwzględnieniem kategorii funkcji, które rozumiał on jako określone działania istotne dla przebiegu akcji. Ustalił on, że ich liczba jest ograniczona (badacz wyróżnił 31 funkcji), a ich kolejność niezmienna – jeżeli nawet, którejś z trzydziestu jeden funkcji braknie w analizowanej bajce, to pozostałe pojawią się w niezmiennej kolejności.

 

Bajkę otwiera sekwencja, w której znajduje się opis bohatera, a czasami także członków jego rodziny. Po określeniu tej „sytuacji początkowej” rozpoczynają się właściwe funkcje: siedem pierwszych Propp określa jako „część przygotowawczą”: zazwyczaj ktoś z rodziny odchodzi zostawiając bohatera samego i zakazując mu pewnych działań, bohater łamie zakaz i zazwyczaj staje się ofiarą antagonisty. Później następuje tzw. „zawiązanie bajki”, które rozpoczyna się od wyrządzenia szkody komuś z członków rodziny. To prowadzi do podjęcia wyprawy przez głównego bohatera. Wyruszenie w drogę rozpoczyna „właściwą część bajki”, w której bohater poddawany jest próbom, wchodzi w posiadanie magicznego przedmiotu i zmaga się ze swoim przeciwnikiem. Wszystko kończy się finałową walką, po której bohater przybiera nową postać, zawiera małżeństwo i zostaje królem. Propp również zastrzega, że poszczególne bajki mogą zawierać tylko niektóre funkcje, ale kolejność tych, które jednak w bajce się pojawiają, zawsze jest niezmienna.

 Jsa_cv26

Wszystkie powyższe próby mają oczywiście jeden wspólny mianownik. Rank, Raglan, Campbell i Propp starają się opisać strukturę narracyjną, która byłaby wspólna dla mitów, legend i bajek magicznych. Każdy z nich próbuje znaleźć w ogromnej różnorodności uniwersalny schemat świadczący o jakimś wspólnym podłożu, z którego wyrastają w różnych czasach i w różnych miejscach na świecie podobne opowieści. Oczywiście takie próby są bardzo inspirujące i wydaje się, że analiza narracji superbohaterskich może wiele dzięki nim zyskać, pod warunkiem jednak, że uwzględniona zostanie specyfika tej współczesnej komiksowo-filmowej mitologii.

 

(b) Przenosząc te koncepcje na grunt współczesnych opowieści superbohaterskich, trzeba bowiem pamiętać o specyfice tego gatunku, która może zniknąć z pola widzenia przy takim strukturalistycznym nastawieniu. Komiksowo-serialowo-filmowy system tworzenia tych historii prowadzi bowiem do powstawania niekończących się oper mydlanych, w których trudno wyodrębnić wyrazistą strukturę narracyjną, analogiczną do tej obecnej w micie czy bajce. Poza tym, w związku z wymogami przemysłu kulturowego, w filmach z superbohaterami królują przede wszystkim efekty specjalne, które spychają fabułę na drugi plan. Po trzecie wreszcie, współczesny superbohater – inaczej niż mityczni herosi – często jest przedstawiany jako osoba obca dla wspólnoty, w imię której walczy. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tym trzem właściwościom.

 

Komiksowe opowieści o superbohaterach już dawno zamieniły się w opery mydlane, których struktura rozmywa się na przestrzeni dziesięcioleci. Trzeba pamiętać, że Superman i Batman pojawili się po raz pierwszy pod koniec lat trzydziestych i od tego czasu nieprzerwanie ukazują się komiksy z ich przygodami. Wydawnictwo DC Comics, z którego obaj się wywodzą, stara się zachowywać ciągłość, ale nie zawsze jest to możliwe. Dlatego też od czasu do czasu pojawiają się próby uporządkowania, odświeżenia i zrestartowania całego uniwersum. Ostatnią taką inicjatywą było „The New 52”, czyli pomysł polegający na zakończeniu wszystkich wydawanych historii z superbohaterami i… ponownym ich rozpoczęciu. Podobnie sprawa wygląda dziś w telewizyjno-kinowym wariancie tego superbohaterskiego przedsięwzięcia, w którym dla odmiany prym wiedzie Marvel ze swoimi opowieściami. Kolejne filmy oraz seriale z marvelowskimi superbohaterami na naszych oczach zaczynają układać się w jedną spektakularną operę mydlaną. W takich warunkach głowy twórców – a raczej producentów – zaprząta przede wszystkim konieczność zachowania ciągłości, a nie tworzenie spójnych, zamkniętych pod względem narracyjnym opowieści. Jest to zatem sytuacja inna niż w przypadku starożytnych przekazów posiadających wyrazistą strukturę. Nie znaczy to oczywiście, że należy zrezygnować z prób analizy tych opowieści, ale niewątpliwie trzeba zastanowić się, na ile klasyczna formuła sygnowana nazwiskami Ranka, Raglana, Campbella czy Proppa jest tu wystarczająca.

 

Kłopot z zastosowaniem tego strukturalistycznego podejścia wynika także z tego, że wymogi przemysłu kulturowego często spychają dziś fabułę na drugi plan. Skłania to niektórych badaczy do formułowania tezy o nastaniu czasu tzw. opowieści postfabularnych, w których fabuła jest jedynie narzędziem spajającym efekty specjalne[4]. W tej sytuacji faktycznie trudno doszukiwać się w filmach, czy serialach wyrazistych schematów narracyjnych, ale to również nie musi oznaczać rezygnacji z analiz. Wydaje się bowiem, że mimo dominacji efektów specjalnych i coraz bardziej ewidentnych luk fabularnych, na najbardziej podstawowym poziomie jednak nadal obecne są pewne uniwersalne struktury narracyjne, analogiczne do tych obecnych w starożytnych mitach.

 Wizard-issue-42-cover-by-Alex-Ross

Trzeba także wziąć pod uwagę, że współczesny, komiksowo-filmowy superbohater często jest przedstawiany jako osoba obca, która nie wywodzi się ze wspólnoty, w imieniu której walczy, a po zwycięskich zmaganiach zazwyczaj odchodzi zamiast w niej pozostać. W konsekwencji te opowieści zamiast wzmacniać wspólnotę (tak jak mity analizowane przez Ranka, Raglana i Campbella), często tę wspólnotę osłabiają. W odpowiedzi na te właściwości dwaj amerykańcy badacze, John Shelton Lawrence oraz Robert Jewett, ukuli kategorię amerykańskiego monomitu, która stanowi modyfikację Campbelowskiego monomitu[5]. Według nich współczesne opowieści superbohaterskie nie pełnią funkcji wspólnototwórczej (tak, jak było to w przypadku mitów), ale wręcz mogą zagrażać spójności wspólnoty. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że superbohater, jako przybysz z innej rzeczywistości, swą walką w imieniu wspólnoty udowadnia jedynie, że odpowiednie instytucje nie sprawdzają się i konieczna jest pomoc z zewnątrz.

 

Pomimo trzech wskazanych różnic, badanie opowieści superbohaterskich jako wariantu odwiecznych podań o archetypowych bohaterach, jest bardzo interesującym przedsięwzięciem i może prowadzić do wielu inspirujących wniosków. Spojrzenie na komiksowych bohaterów pokroju Supermana, Batmana, Wonder Woman, Kapitna Ameryki, Thora, jako na współczesne inkarnacje odwiecznego i uniwersalnego archetypu bohatera, niesie ze sobą wiele możliwości teoretycznych i empirycznych. Co więcej, jest uzasadnione tym, że obecnie superbohaterowie w kolorowych strojach przeżywają po raz kolejny swój złoty okres i rozpalają masową wyobraźnię, wykraczając poza wąskie grono miłośników komiksów. Chociażby z tego powodu warto przyjrzeć się im uważniej i zajrzeć za ich różnorodne maski.

 

Bez wątpienia bowiem prawdziwe pozostaje stwierdzenie Dona LoCicero, że my, ludzie żyjący w dwudziestym pierwszym wieku, tworzymy własne mity i opowieści o bohaterach, podobne do tych opowiadanych przed tysiącami lat. Różnica polega na tym, że ubieramy swoich herosów w nowoczesne stroje, a ich moce częściej wywodzimy z efektów eksperymentów naukowych, niż z boskiej interwencji. Niemniej jednak poszukiwanie źródeł ludzkiej fascynacji bohaterami o nadludzkich mocach i szukanie wspólnych, uniwersalnych cech opowieści o ich zmaganiach ze złem, wydaje się dziś przedsięwzięciem, które może wiele powiedzieć o kondycji naszej współczesnej kultury. Książka Dona LoCicero na pewno będzie ważnym etapem na drodze do poznawania tysięcy różnorodnych oblicz współczesnego superbohatera, za którymi skrywa się jedna, odwieczna opowieść.

 

 

 

Autorem artykułu jest dr Paweł Ciołkiewicz – socjolog zajmujący się analizą dyskursu i socjologią mediów. Obecnie prowadzi badania dotyczące kultury popularnej. Autor pracy doktorskiej pt. „Pamięć zbiorowa w dyskursie publicznym. Analiza polskiej debaty na temat wypędzeń Niemców po drugiej wojnie światowej”, którą napisał na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. W roku 2011 praca doktorska została uhonorowana główną nagrodą w konkursie organizowanym pod patronatem Prezydenta RP „Polskie wyzwania: państwo – tożsamość – rozwój”.

 

Korekta: Monika Banik.

 

Serdeczne podziękowania dla Eurospan Group Turpin Distribution oraz wydawnictwa McFarland za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

 

Tytuł: Superheroes and Gods. A Comparative Study from Babylonia to Batman

Autor: Prof.Don LoCicero

Wydawca: McFarland and Company

Data wydania: 2007

Objętość: 255

Format: 25×17,5 cm

Oprawa: miękka

burk8

 

[1] Tekst Der Mythus von der Geburt des Helden: Versuch einer Psychologischen Mythendeutung ukazał się w 1909 roku, natomiast pięć lat później w osiemnastym numerze „Nervous and Mental Disease Monograph Series” zostało opublikowane jego angielskie tłumaczenie: The Myth of the Birth of the Hero. A Psychological Interpretation of Mythology.

[2] Korzystam z polskiej wersji tekstu: L. Raglan, Bohater tradycyjny, tłum. K. Krzemieniowa, „Pamiętnik Literacki”, 1973, nr. 1, s. 253-268.

[3] J. Campbell, Bohater o tysiącu twarzy, tłum. A. Jankowski, Kraków: Wydawnictwo Nomos, 2013.

[4] B. Szczekała, Kino postfabularne i karnawał atrakcji, „Ekrany”, 3-4/2015, s. 12-16.

[5] J.S. Lawrence, R. Jewett, The Myth of the American Superhero, Michigan: Wm.B. Eerdmans Publishing, 2002.

[Suma głosów: 2, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *