Mroczny postrycerz w NeoGotham

Transhumanizm i cyberpunk w Batman Beyond

Nocny rycerz zawsze był specyficznym bohaterem komiksowym. 

Na tle pozostałych członków Ligi Sprawiedliwości oraz pozostałych superbohaterów Detective Comics wyróżniał się brakiem klasycznych supermocy, co nadrabiał posiadaniem swojego wielofunkcyjnego pasa. I wypasionej bryki. I samolotu. Zwyczajnie było go stać na to wszystko.

I o ile na tym się to kończy w klasycznych seriach o Rycerzu z Gotham, o tyle Batman w Przyszłości (oryginalnie znany jako Batman Beyond) przenosi tę kwestie sporo dalej. Seria posiada drastycznie odmienny setting niż Batman the Animated Series. Jest to setting cyberpunkowy, świat mrocznych ulic, wszechwładnych korporacji, gangów wzorowanych na „Wojownikach” Yuricka, czy „Mechanicznej Pomarańczy” Burgessa oraz technologii, które wpływają na życie mieszkańców parszywego miasta. Podobne zabiegi były dokonywane przez Marvela, w seriach 2099 oraz w serii Spider-man Unlimited, z czego nawet w przypadku spidermana seria 2099 wypada znacznie lepiej settingowo i fabularnie niż Unlimited. Jak taki cyberpunkowy setting wygląda w przypadku Mrocznego Rycerza?

Należy na samym początku, zanim dojdziemy do głównych rozważań, należy rozgraniczyć setting cyberpunkowy od transhumanizmu. Chociaż nie jest tajemnicą, że spora część polskich sympatyków transhumanizmu jest starymi pasjonatami literatury cyberpunkowej czy ponurych utworów Jacka Dukaja, to narzuca się pewna problematyka postrzegania świata i technologii. Cyberpunk był kumulacją pewnych trendów i buntów jednych autorów SF, szczególnie młodszego pokolenia, przeciwko wizjom narzuconym przez swoich poprzedników i ówczesne gwiazdy. Utopijne wizje Arthura C Clarke’a czy Roberta A Heinleina posiadały swoje głęboko objaśnione wymagania technologiczne, a problematyka technologii kończyła zazwyczaj na zapotrzebowaniu materiałowym, energetycznym, tudzież finansowym. Autorzy często wkładali bardzo dużo wysiłku w tak realistyczne opisanie swoich koncepcji, żeby zainspirować całe młode pokolenia przyszłych inżynierów, astronautów i naukowców. Stacje kosmiczne były czyste (zazwyczaj mało który autor pisał o problemach zapachowych), energia pochodziła z powersatów, a owoce nauki, tudzież dobra serwowane przez potężne koncerny przemysłowe, były w dużej mierze dobrodziejstwem dla społeczeństwa. Jednak powoli wyłaniały się wizje Polha (dominacja reklam w biznesie, klasowość i kastowość w przyszłościowym kapitalizmie), Delanego (brudne stacje kosmiczne, podłe życie kosmonautów-żeglarzy kosmicznych), Shrinera (pożary i katastrofy na słabo obsługiwanych stacjach kosmicznych) oraz Gibsona (narkotyki, hakerzy i odwrócenie wartości poprzedników). Zmiana trendu w fantastyce naukowej nie nastąpiła z dnia na dzień, jednak była następstwem bliskiego kontaktu obywatela z Wojną w Wietnamie, wpływem korporacji na amerykańską legislację, telewizji kablowej i upowszechnienia się komputerów.

W swych ważniejszych dziełach, autorzy cyberpunku starali się kontestować zbawienny wpływ technologii na ludzi i odrzucać kolonialne traktowanie obywateli, przez wizjonerów zamkniętych w wieży z kości słoniowej (tj, wzorem Hugo Gernsbacka, zasypującego tłumy rozwiązaniami technologicznymi i zakładającymi, że te tłumy będą z nich korzystać po jego myśli, biorąc przykład ze wspaniałego wizjonera, nie inaczej). Stąd rzeczywistością ucieczki i nie rzadko także polem walki jest cyberprzestrzeń, nieprzystosowani do życia w zhierarchizowanym świecie są spychani na bruk, żyjąc na ulicy pełnej przestępczości i okalanej światłem kolorowych neonów. Autorzy nierzadko budowali także backstory, wyjaśniający powód, dla którego światem rządzą japońskie Zaibatsu (hist. koncerny przemysłowe będące zbliżone do holdingów, rządzone przez jedną rodzinę. Po II wojnie światowej zdelegalizowane i podzielone), czemu dawne mocarstwa dziś są marionetkami korporacji, czy rolę androidów, sztucznych inteligencji w danym świecie.

Transhumanizm natomiast jest złożoną ideą, wskazującą iż człowiek od zawsze podlega zmianom, a od pewnego momentu swojej ewolucji, zaczął sam sterować własnym rozwojem, przez dostosowanie siebie do warunków otoczenia, a potem dostosowywania otoczenia do własnych potrzeb. Klasyczny transhumanizm zakładał fuzję człowieka z maszyną, pośrednią i bezpośrednią, sterowanie rozwojem człowieka, poszukiwanie metod przedłużania i poprawy jakości życia, przezwyciężenie biologicznej śmiertelności. Z transhumanizmem związane się ruchy immortalizmu, kosmizmu, praw Sztucznych Bytów (Sztucznych Inteligencji i robotów), ekstropianizmu (ciągłej zmiany i konieczności doskonalenia człowieka, rozszerzania jego zdolności) oraz singulatarianizmu (głoszący nadchodząca Osobliwość Technologiczną). Rozwiązanie problemów świata według transhumanistów jest zastosowanie technologii w taki sposób, by zlikwidować cierpienie, stratność produkcyjną, wyzysk i zminimalizować negatywne oddziaływanie cywilizacji ludzkiej i jej działań na środowisko i samych ludzi.

Tu właśnie dochodzimy do pewnego rozdźwięku między transhumanizmem a cyberpunkiem, nawet w samym Batman Beyond. Terry McGinnis, który jest obecnym użytkownikiem Batstroju, posiada nadludzkie zdolności, które wykorzystuje, by walczyć ze złem tego świata. Świata, gdzie wirtualna rzeczywistość uzależnia użytkowników, gdzie próbuje się technologicznie wskrzeszać zmarłych (lub kraść w ten sposób ich tożsamość), bądź tworzyć wirtualne konstrukty, by porozumiewać się z bliskimi lub towarzyszami „zza grobu”. W świecie samoświadomych sztucznych inteligencji, transgenicznej inżynierii, Batman nie jest bohaterem klasyki Hard SF. Chociaż posiada batstrój, z całym rozszerzeniem zmysłów, batarangami, ostrzami a’la Moly Millions z Neuromancera, nadal zostaje bardziej romantycznym, technolibertariańskim mścicielem, niż naukowcem, filantropem, który ciężką pracą systemowo zmienia mroczne Gotham w świat, gdzie ludzkie troski i potrzeby są zaspokojone przez powszechnie dostępne rozwiązania technologiczne. Ale to rozważanie powinno dotyczyć bardziej Bruce’a Wayne’a, mentora i partnera Terry’ego, niż samego młodego mściciela. Młody mściciel reprezentuje właśnie tą romantyczną część całości, jaką był klasyczny Batman. Kyle Munkittrick w „Transhumanism & Superheroes” wskazuje właśnie cechy, jakie reprezentuje Batman poza swoją posiadłością i jaskinią. Prawo, porządek, sprawiedliwość i dyscyplinę. Ponadto należy wspomnieć, iż Bruce Wayne od pewnego czasu w BB nie jest właścicielem ani osobą decyzyjną w Wayne Enterprises, obecnie Wayne-Powers Enterprises. Przypomnijmy tu, iż w klasycznym Batmanie Wayne Enterprises było przedsiębiorstwem zajmującym się większością ważnych gałęzi przemysłu, włacznie z żywnością, lotnictwem, ubezpieczeniami oraz posiadało renomowany Think-Tank, zatrudniający noblistów z wybranych dziedzin. Tu WPE jest antagonistą, złą korporacją, nie dbającą o standardy i wyzyskującą swoich pracowników, wręcz klasycznym cyberpunkowym megacorpem, posiadającym nawet swoich „szturmowców”.

W aspekcie transhumanistycznych technologii, batstrój jest wspaniałym przykładem ubieralnej technologii, dającej nadludzkie moce właścicielowi. Jest w tym podobny do marvelowskiego Iron mana bardziej niż klasycznego Batmana. Ubieralne ulepszenie, czy też ubieralne cyborgizacje, są dla klasycznej futurologii pewnym novum. Chociaż popkultura i futurologia opisywała je wcześniej, idea „cyborga na sztywno”, jak np. Cyborg z uniwersum DC, była tą najpowszechniejszą. Ceną posiadanych przez bohaterów mocy była strata człowieczeństwa, związanie swego przeznaczenia na zawsze z daną technologią. W swoich wykładach dotyczących relacji ludzi z technologią, dr Aleksandra Przegalińska-Skierkowska nie raz podkreśla znaczenie ludzkiej woli i prawa do wyboru sposobu, momentu i okresu trwania takiej bezinwazyjnej cyborgizacji. Dlatego sam bohater, chociaż nie poddawany procesom odmładzania (w przeciwieństwie do Bruce’a Wayne’a, który mimo wszystko posiada pewne obiekcje co do samej technologii i jej implikacji), nie posiada zaawansowanych modyfikacji stałych ani cyberwszczepów, on jest wstanie transcendować własne człowieczeństwo, ubierając bastrój i działać tam, gdzie aparat sprawiedliwości nie jest w stanie dotrzeć.

Obecnie istnieją technologie egzoszkieletów, pomagające ludziom z urazami chodzić, oraz zmniejszające zmęczenie żołnierzy podczas marszów. Żaden, póki co, nie jest miękką robotyką, możliwą do złożenia i włożenia do sakwy motocyklowej lub plecaka jak batstrój Terry’ego. Z punktu widzenia transhumanizmu jednak intrygować bardziej będą kwestie związane z transferem umysłu Mr Freeza i jego tęsknoty za czuciem, porwanie ciała córki przez Ra al-Ghula, wirtualność Roberta Vance’a (którego nazwisko może nawiązywać do pisarza Jacka Vance’a, któremu nieobce były takie elementy w jego własnych utworach) czy chociażby Zeta, który potem otrzymał swoją własną serię. Bo chociaż z czasem sam charakter Terry’ego się zmienia, a jego suche żarty stają się mroczniejsze, jest to bardziej wynik brzemienia walki z przestępczością niż samej technologii. Batman pozostaje człowiekiem o nadludzkich zdolnościach. Nie mamy do czynienia ze zmianami jakie przechodzili bohaterowie utworów Lovecrafta, Clarke’a czy Pohla, czy bliżej komiksu – Doktor Manhattan z „Strażników” Alana Moore’a.

Ostatnią refleksją wobec tej serii jest eksploracja. Batman sam jest bardziej przewodnikiem po świecie NeoGotham, gdzie technologie transhumanistyczne, posiadające dysruptywny potencjał nie służą ludzkości, a wybranej garstce ludzi, transludzi, postludzi i korporacji. Kiedy pierwszy raz widziałem „Batmana w Przyszłości” w telewizji, w pamięć wryła mi się koncepcja głębokiej wirtualnej rzeczywistości, jak silnie uzależniającego narkotyku. Wręcz dickowski motyw. Nie jest to tak bardzo straszenie technologią, a polemika z relacją człowieka do tego, co ta technologia człowiekowi daje. Jego walki z własnymi demonami, systemem wartości i pragnieniami, objawiającym się w jej wykorzystaniu. Dlatego, mimo otaczającej beznadziei, zepsucia i apatii, Nocny Rycerz w zaawansowanym technologicznie stroju jest światłem nadziei dla mieszkańców NeoGotham. Jest także ukazaniem, że to nie technologia jest zła, ludzie zwyczajnie łatwo dają się zepsuć potędze i przewadze jaką ona może im dać. Ale nie wszyscy. Szczególnie, nie Batman.

Autorem powyższego artykułu jest Kamil Muzyka – Doktorant nauk prawnych, specjalista ds prawa górnictwa i produkcji kosmicznej. Transhumanista. Współprowadzi strony Prawo i Kosmos oraz Punkt Libracyjny.

Korekta: Monika Banik.

[Suma głosów: 6, Średnia: 4.3]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *