Batman: Mroczny Rycerz. Spirala przemocy – Recenzja

Standardy grozy

BatmanMR2

Davida Fincha przed nim samym uchronił w „Mrocznym Rycerzu” dopiero Gregg Hurwitz. Jak to mawiają: „do trzech razy sztuka”, jeśliby liczyć poprzednie nieudane treściowo i napompowane testosteronem albumy. Szkoda tylko, że ani jeden ani drugi nie wkładają serca w opowiadaną historię, choć jest zdecydowanie lepiej aniżeli w „Nocnej trwodze”.

„Spirala przemocy” wprowadza do odmienionego przez „New 52” uniwersum DC postać Johnathana Crane’a, lepiej znanego jako Strach na Wróble. Co prawda pojawił się w poprzednim tomie cyklu, tych, pożal się Boże, popłuczynach Jenkinsa, ale tutaj poznajemy jego genezę i motywy. Zmienia się po raz kolejny tło – nie chodzi już ani o zawód miłosny, obsesyjny stosunek do pracy badawczej (przynajmniej nie w takim stopniu, co chociażby w „Batman: The Animated Series”), „Legendę o Sennej Kotlinie” Washingtona Irvinga ani babcię-dewotkę (taki sobie „Year One: Batman Scarecrow”). Źródłem kompleksów i niezdrowych manii Crane’a jest tym razem cyniczny, bezwzględny ojciec, który dla dobra swoich badań nad fobiami wykorzystuje nastoletniego syna jako świnkę doświadczalną. A w końcu przecież legendy o Batmanie napędzane są deficytem miłości…

BatmanMR2_p15

Hurwitz stara się podążać wzorcami wypracowanymi przez Bruce’a Timma i Paula Diniego w animowanym uniwersum, gdzie antagonista Batmana był bardziej ofiarą systemu i znieczulicy społecznej, pchaną ku resentymentowi, aniżeli do cna złym człowiekiem. Podkręca opowieść gnuśną atmosferą i wszędobylskim brudem. Niestety jednak, jest to tylko ułuda dojrzałego podejścia do postaci. Tak naprawdę ma się poczucie banalizacji Scarecrowe’a, uczynienia z niego kolejnego bydlaka-masochisty lubującego się w maltretowaniu dzieci. Kolejne krzywe zwierciadło dla Batmana, odbijające mroczne strony jego osobowości. Scenarzysta jest wszakże w patowej sytuacji – na więcej nie może sobie pozwolić z powodu obostrzeń redaktorskich oraz osób reprezentujących formalnie DC podczas spotkań z prawnikami i inwestorami.

Wielka szkoda, bowiem Johnathan Crane – podobnie jak Poison Ivy czy nawet Killer Croc – jest jednym z bat-łotrów mających potencjał na kultową, wielowymiarową, przeszywającą historię komiksową. Musi zostać spełniony jednakże jeden warunek – fabuła z miejsca musi zostać zakwalifikowana jako twór przeznaczony tylko i wyłącznie dla osób dorosłych, tak jak ma to miejsce z „Zabójczym Żartem”. Bez hamulców i wewnętrznej cenzury można uczynić z Crane’m makabryczne cuda, porównywalne do wizji Alana Moore’a. W „Spirali przemocy” tego nie uświadczymy, gdyż jest to bardziej zbiór klasycznych, znanych, przerobionych do cna technik narracyjnych z Crane’em, bardziej pasujących do zużytych rozwiązań z blockbusterowych horrorów.

BatmanMR2_p17

Mimo to opowieść o jeszcze bardziej spaczonym niż do tej pory Strachu na Wróble (to można jeszcze bardziej?) czyta się bez większych narzekań, a nawet momentami jest to przyjemne. Co by nie mówić, Hurwitz jest jednak wybornych rzemieślnikiem, jeśli chodzi o dreszczowce i wie, jak dobrze opowiedzieć zajmującą historię. Nie jest to co prawda poziom jego scenariuszy do „Punisher MAX” albo „Moon Knighta”, ale z drugiej strony nie odczynia tutaj kompletnej chałtury. Widać to w kilku dobrych, emocjonalnych momentach zawartych w komiksach oraz podejściu do psychologii Bruce’a Wayne’a wraz z jego alter-ego.

Jak już wspomniałem wcześniej, Crane jest czyniony jako kontrapunkt do Batmana i nie ma tutaj co obarczać scenarzysty odpowiedzialnością za brak inwencji. To bardziej wina redaktorów, zbyt mocno chcących zmodyfikować łotrów Mrocznego Rycerza według modły komiksów z Spider-Manem, gdzie antagoniści pająka są w mniejszej/większej mierze wynikiem działalności superherosa. Niemniej jednak Hurwitz łopatologicznie, ale też z kunsztem i wrażliwością przedstawia portret psychologiczny Batmana jako zranionego, małego chłopca zamkniętego w zbroi walecznego pogromcy. Rzecz jasna nie mówi przy tym nic nowego, ale realizuje swoje przemyślenia na temat herosa w sposób wyrazisty i ciekawy. Najbardziej usatysfakcjonowało mnie realistyczne podejście do relacji ojciec-Bruce, zalatujące co prawda trylogią Christophera Nolana, ale zobrazowane w sposób wiarygodny i dopełniające motywy walki ze zbrodnią.

BatmanMR2_p25

Historia przez trzy czwarte albumu prowadzona jest w konwencji przerażającego, sennego koszmaru. Hurwitz niespiesznie sprawdza, co powoduje działaniami herosa i łotra. Dlaczego jeden żyje i pozwala żyć innym, gdy drugi jest toksycznym indywiduum. I znów szkoda, że nie zostało to należycie poprowadzone do końca. W pewnym momencie bowiem scenarzysta orientuje się, że pozostało mu zbyt mało przestrzeni na kontynuowanie swoich dywagacji a tu trzeba historie kończyć i zająć się kolejną opowieścią. Tym samym autor bestsellerowych dreszczowców zamyka swoje podejście do Scarecrowa nie jak na dobry horror psychologiczny przystało, tylko bardziej jak hollywoodzki blockbuster inspirowany nieco burtonowskim „Batmanem”. Na szczęście honor ratuje rozdział ostatni, przedstawiający starcie młodego Wayne’a z mordercą swoich rodziców. Do dość głupiego pomysłu, stawiającego cały fundament krucjaty Bruce’a pod wielkim znakiem zapytania, Hurwitz podszedł naprawdę wyśmienicie. To najjaśniejszy, najbardziej pozytywny punkt tego wydania zbiorczego, mówiący więcej o genezie Batmana niż cały „Rok zerowy” Snydera razem wzięty. Ostatnia strona genezy wbija w fotel, doskonale korespondując z przesłaniem „Zabójczego Żartu”. Tym bardziej przykro, że poziom z epilogu nie został utrzymany przez cały – jedynie przyzwoity – album.

David Finch odczynia w „Spirali przemocy” należną mu robotę. Sprawnie wprowadza do scenariusza Hurwitza nieprzyjemną, pozbawioną duchowości i światła atmosferę. Robi to jednak jakby trochę od niechcenia. Postacie są lekko zarysowane, rozmyte, doprawione szybką obróbką cyfrową wraz z sztuczkami znanymi z Photoshopa. Pasuje to do samej konwencji historii, mającej w zanadrzu ukazać prawdziwe oblicza Crane’a i Batmana, ale Fincha stać na zdecydowanie więcej. Mam poczucie, jakby nieco się męczył rysując ten album, jakby był znużony wypełnianiem wizji kogoś innego. Nie jest to najlepiej narysowany przez niego komiks, popełnia tu i ówdzie gafy proporcyjne w anatomii i obrazowaniu przedmiotów. W pośpiechu, niekiedy nieświadomie, wprowadza karykaturę, ukazując konkretne postacie (jak chociażby Alfreda). Mimo to nie miałem zbyt dużego dyskomfortu estetycznego, czytając omawiany komiks. Ot poziom, do którego nas przyzwyczajono.

BATMAN_THE_DARK_KNIGHT_14

„Spirala przemocy” nie jest tomem odkrywczym, olśniewającym ani w żaden sposób nowatorskim. Reprezentuje mimo to całkiem niezły poziom i skutecznie pokazuje istotę całej mitologii Mrocznego Rycerza, dzięki której komiksy o nim są tak fascynujące oraz absorbujące. Zawarto to w stwierdzeniu jednej z ofiar Scarecrowa: „Strach nie jest taki zły wiecie? Tak jak i on nie jest do końca dobry”. Paradoksalnie, abstrahując od wszelki wątpliwości zawartych w recenzji, jest to chyba jedyny komiks z Człowiekiem-Nietoperzem po polsku, który polecam zakupić w tym roku. Lepszej historii zamkniętej w jednym tomie, autonomicznej, już nie przeczytacie przez najbliższe miesiące.

Autorem recenzji jest Michał Chudoliński. Więcej o nim dowiecie się tutaj.

Tytuł: „Batman: Mroczny Rycerz” tom 2: „Spirala przemocy”

Scenariusz: Gregg Hurwitz

Rysunek: David Finch, Mico Suayan, Juan José Ryp

Tusz: Richard Friend, Vincente Cifuentes

Kolorystyka: Sonia Oback

Okładka: David Finch, Richard Friend, Jeromy Cox

Ilustracje okładek poszczególnych zeszytów: David Finch, Sonia Oback

Wydawnictwo: Egmont

Wydawca oryginalny: DC Comics

Tytuł oryginału: “Batman: The Dark Knight”, Vol. 2: “Cycle of Violence”

Zawiera: “Batman: The Dark Knight” (Vol. 2) #0, 10-15 (Sierpień 2012 – Luty 2013)

Data publikacji: 07.2015 r.

Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz

Liczba stron: 160

Format: 170×260 mm

Oprawa: twarda

Papier: kredowy

Druk: kolor

Cena: 75 zł

[Suma głosów: 7, Średnia: 3.3]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *