WKKDC: Powrót Barry`ego Allena

14

FLASHÓW DWÓCH (A NAWET TRZECH)

 

Kiedy Mark Waid przejął pisanie przygód Flasha, tworząc jeden z najbardziej cenionych runów w historii tej serii i zapewniając sobie wyniesienie do panteonu gwiazd komiksu amerykańskiego, pod czerwonym kostiumem krył się nie Barry Allen, najsłynniejszy z posiadaczy mocy prędkości, a Wally West. Scenarzysta szybko zrewolucjonizował tę postać, dodając jej własnego, niepowtarzalnego charakteru i odcinając od podobieństwa do jej mentora. Czy jednak mógłby nie chcieć zmierzyć się z prawdziwą legendą Szkarłatnego Sprintera? Raczej nie, skoro ostatecznie stworzył opowieść Powrót Barry’ego Allena, w której jednocześnie sięga też do postaci Jaya Garricka, Flasha ze Złotej Ery Komiksu, serwując album może nie wybitny, ale naprawdę znakomity i wart poznania bardziej niż większość historii o najszybszym z bohaterów DC.

Barry Allen zginął pomagając herosom powstrzymać zagrożenie niszczące całe wszechświaty. Jego miejsce zajął Wally West, który zyskał moce w podobnym wypadku. Co by jednak było, gdyby dawny Flash powrócił? Wydaje się to nieprawdopodobne, wręcz niemożliwe, jednakże w świąteczny wieczór Barry zjawia się w domu. Jak powrócił? I jak od teraz będzie wyglądało życie jego następcy? Wally nie wie jeszcze, z czym przyjdzie mu się zmierzyć już wkrótce i gdzie zaprowadzą go (i nie tylko jego) te wydarzenia…

Barry Allen zginął w wyniku wydarzeń opisanych w Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach w roku 1985. Na stałe do uniwersum DC i swojej dawnej roli powrócił dwadzieścia trzy lata później, w DC Universe #0, prequelu do kolejnego eventu stanowiącego kontynuację Kryzysu, Final Crisis. Ze względu na ten fakt można by podejrzewać, że nie wydarzy się tu nic ważnego, a życie bohaterów nie wywróci się do góry nogami. A jednak. Może nie są to zmiany i rewolucje, o których mówiłoby się latami, niemniej tym samym Waid uniknął schematycznej, wtórnej treści na rzecz pełnej akcji, potrafiącej zaskoczyć historii, która stała się drugim wielkim story arciem jego runu.

A mogło być zupełnie inaczej. Scenarzysta bowiem stworzył ten album pod naciskiem fanów, żądających powrotu jedynego, ich zdaniem, słusznego Flasha. DC jednak nigdy nie miało (w odróżnieniu od konkurencyjnego Marvela) tendencji do ciągłego uśmiercania i ożywiania swoich bohaterów – wszelkie wydarzenia niemal nigdy nie były wymazywane i kształtowały uniwersum na lata, jeśli nie dekady. Śmierć Allena była jedną z takich rzeczy i, jak już wiecie z tego, co napisałem powyżej, jej ostateczne odwrócenie zajęło prawie ćwierć wieku. Jaki zatem sposób znalazł Waid, by poradzić sobie z powrotem Allena, nie zawieść czytelników i stworzyć dobrą, całkiem świeżą wówczas (z perspektywy lat nie ma tu już jednak niczego, czego doskonale byśmy nie znali – a i w starszych komiksach podobnych zagrań nie brakowało) historię, tego Wam nie zdradzę. Niemniej efekt finalny jest udany, a całość wciąż czyta się znakomicie.

Przede wszystkim całość to po prostu komiks rozrywkowy, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Mamy swoistą plejadę gwiazd serii Flash, mamy łotra do pokonania, kilka zaskoczeń, kilka ważnych momentów – ot, wszystko, czego od podobnej opowieści oczekujemy. Niezła jest też sama szata graficzna, typowa dla lat 90., kiedy całość powstała. Kreska jest więc prosta, ale jednocześnie realistyczna. Przynajmniej na tyle, na ile pozwala na to konwencja. Greg LaRocque i Sal Velluto serwują nam umięśnionych bohaterów o kwadratowych szczękach, choć jednocześnie świetnie wychodzą im sekwencje walk czy sceny wybuchów. Dobrze prezentują się też strony przedstawiające zjawiska pogodowe, które w tym albumie są częstym tłem akcji, i które budują całkiem udany klimat całości.

Jeśli chodzi o bonusy dołączone do tego tomu, to na fanów czeka tu, poza garścią tradycyjnych informacji, galeria okładek i klasyczny zeszyt. Tym razem (szkoda, że nadal nie dostaliśmy debiutu Flasha – zarówno ze Złotej, jak i Srebrnej Ery) jest to 199. zeszyt Supermana, w którym dochodzi do pojedynku, na jaki czekali fani. A właściwie nie pojedynku, a wyścigu między Flashem a Supermanem. Który z nich jest szybszy, to kwestia rozpalająca wyobraźnię fanów od lat. Tu twórcy spróbowali udzielić odpowiedzi na to pytanie, choć podobnych wyścigów było potem dużo więcej. W skrócie: miłośnicy Flasha będą zadowoleni. A skoro to głównie dla nich przeznaczony jest ten album, cel został zrealizowany. I to z nawiązką.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Flash: Powrót Barry`ego Allena

Scenariusz: Mark Waid

Rysunki: Greg LaRocque, Sal Velluto

Okładka: Greg LaRocque, Sal Velluto

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2018

Liczba stron: 208

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41,99 zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *