WKKDC: Kolejny Gwóźdź

GWÓŹDŹ NA PEWNO NIE DO TRUMNY

Gwóźdź to bodajże moja ulubiona elseworldsowa wersja losów Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości. Dlatego też zarówno wyczekiwałem na jej ciąg dalszy, jak i się go obawiałem. Każdy z nas chyba już tak ma, że chce dalszego ciągu dzieła, które mu się spodobało, nawet jeśli ma świadomość, że ten – jak na sequel przystało – najprawdopodobniej nie będzie udany. Na szczęście Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Kolejny Gwóźdź okazała się dziełem udanym i trzymającym poziom bardzo zbliżony do pierwowzoru. Do tego Davis z całkiem dobrym skutkiem rozwinął wątki wcześniej jedynie wspomniane, tworząc dzieło godne polecenia wszystkim tym, których kupiła pierwsza część.

W kosmosie dochodzi do wojny między Nowymi Bogami. Dwie planety, oświecona Nowa Geneza i ponura Apokolips, targane są konfliktem, który nie tylko z każdą chwilą przybiera na sile, ale i zaczyna zagrażać kolejnym planetom. Strażnicy Wszechświata wysyłają do działania Korpus Zielonych Latarni, ale to zaledwie początek. Po wielu trudach jednak udaje się uspokoić sytuację i zaprowadzić pokój. To wszystko wydarzyło się przed rokiem, kiedy Liga Sprawiedliwości mierzyła się z Super-Jimmym, a także pozyskała nowego członka – Supermana. Wszystko jednak skończyło się happy endem. Dlaczego więc Green Lantern wspomina teraz o tym wszystkim? Bo pojawiło się zagrożenie ze strony tajemniczego wroga, który na cel wziął właśnie Korpus. Na Ligę Sprawiedliwości czeka kolejne wyzwanie, które rzuci ich w podróż nie tylko poprzez odległe światy, ale także miejsca, o jakich nawet im się nie śniło, pokazując jak ważnymi członkami drużyny są Superman i Batman, stanowiący swoje zupełne przeciwieństwa…

Na Kolejny Gwóźdź miłośnicy pierwszego tomu tej opowieści – a uzbierała się ich całkiem spora grupa – musieli czekać aż sześć lat. W świecie komiksu nie jest to szczególnie długi okres, krótki jednak też nie. Liczy się jednak tylko to, że naprawdę warto było czekać. Davis, doskonale wykorzystując wymyśloną przez siebie alternatywną wersję losów Ligi Sprawiedliwości, w tym tomie doszlifowuje swoją wizję świata i herosów; wyjaśnia rzeczy, które w poprzednim jedynie zaznaczył, puszczając oko do miłośników komiksów obeznanych z losami uniwersum DC; oraz rozwija wątki, które zachwycały w Gwoździu. Tam najciekawszą rzeczą nie było ani polowanie na herosów, ani zagadka, co się stało z Supermanem, ani także kwestia tego, kto stoi za wszystkimi wydarzeniami. Co zatem? Złamanie Batmana, który popada w obłęd po tragedii, jaka spotkała go w trakcie kolejnego starcia z Jokerem. Wątek ten autentycznie poruszał i wypadł przekonująco także pod względem psychologicznym. Nie mogło się więc obejść bez niego również i teraz, a Davis pokazał, że wie, jak powinien się nim zająć. Zdradzać, co się dzieje, nie zamierzam, ale jeśli te sceny Gwoździa przemówiły do Was tak samo jak do mnie, nie będziecie zawiedzeni.

Jednocześnie twórca znakomicie wykorzystuje kontrast między Batmanem i Supermanem, czyli cieniem i światłem Ligi. I choć bohaterowie są dla siebie swoistą przeciwwagą, to doskonale się uzupełniają, co nie pozostaje bez znaczenia dla ich misji. Na tym ciekawych rzeczy nie koniec, bo Davis stara się tu podążać ścieżką, jaką od lat podążają twórcy wszelkich sequeli – ma być więcej i bardziej efektownie. I jest, a jednocześnie wcale nie jest gorzej niż w części pierwszej, a to już prawdziwa sztuka. Z odmętów kosmosu trafiamy do piekła, na scenę wkraczają bohaterowie z różnych epok, przez strony albumu przewija się cała plejada gwiazd wydawnictwa, a Davis bawi się tu różnymi konwencjami gatunkowymi. Kolejny Gwóźdź mógł być przez to przeładowany, mógł być jedynie kolorową wydmuszką, dziełem efekciarskim, a nie efektownym, a jednak wszystko to dobrze się ze sobą zagrało i powstał album, który wciąga i satysfakcjonuje. Coś dla siebie znajdą tu zarówno miłośnicy spektakularnych opowieści superhero, jak i ci szukający w komiksach o herosach czegoś ponad.

Do tego dochodzi świetna szata graficzna, lekka, prosta, ale realistyczna i szczegółowa, uzupełniona o dobry kolor. W barwach co prawda nie brak efekciarstwa, niemniej i ono ma swój urok. Do tego otrzymujemy ciekawy bonus w postaci debiutu Atoma w 34. numerze Showcase z 1961 roku oraz dobre wydanie w przystępnej cenie. Dla miłośników Ligi Sprawiedliwości obie części Gwoździa to coś, co absolutnie powinni poznać. Spektakularna, niegłupia rozrywka na naprawdę wysokim poziomie gwarantowana. Aż szkoda, że Davis nie stworzył ciągu dalszego.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Amerykańska Liga Sprawiedliwości JLA: Kolejny Gwóźdź

Scenariusz: Alan Davis

Rysunki: Alan Davis

Okładka: Alan Davis

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2018

Liczba stron: 176

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41,99 zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *