WKKDC: Sprawiedliwość

UNIWERSUM DC NIGDY NIE WYGLĄDAŁO PIĘKNIEJ

A bynajmniej nieczęsto zdarza się, aby opowieści zyskiwały tak zachwycającą oprawę graficzną, zwłaszcza że mamy tu do czynienia nie z pojedynczą opowieścią czy miniserią, a dwunastoczęściową maksiserią. Ale Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Sprawiedliwość to nie kolejny komiks, jakich wiele. To przepiękny hołd oddany Złotej Erze opowieści graficznych, z jednoczesnym zaszczepieniem jej cech na współczesny grunt. To także historia mogąca pretendować do bycia opus magnum Alexa Rossa, który nie tylko namalował całość w przepiękny sposób, ale również napisał satysfakcjonujący scenariusz, pozwalający mu na iście hollywoodzki rozmach i epickość połączone z dziecięcą fascynacją superbohaterskimi zeszytami.

Całość Sprawiedliwości zasadza się na koncepcji podobnej do Marvelowskiego Staruszka Logana. Tu i tam bohaterowie zawsze wygrywali, bo potrafili się jednoczyć; jednak tym razem to także ci źli zdecydowali się połączyć siły we wspólnej sprawie, i ani ludzkość, ani herosi nie są na to przygotowani. Ludzie bowiem rozleniwili się, przestali być gotowi na podobne sytuacje, wierząc, że superbohaterowie zawsze ich ocalą. Herosi zaś byli przekonani o swej potędze, nigdy nie zdarzyło im się nikogo zawieść, a teraz… Gdy cały świat zaczyna się walić, nawet najpotężniejsi członkowie Ligii Sprawiedliwości nie są w stanie ocalić ludzkości. Giną całe miasta, giną też liczni herosi. JLA powstała, aby chronić świat, ale właśnie przez nich Ziemia stała się miejscem niebezpiecznym. To za ich sprawą zmieniła się w arenę kosmicznych wojen, a sami Ziemianie przestali dbać o własne bezpieczeństwo. Do tej pory byli ratowani przez superludzi, a teraz płacą za to wszystko. I to najwyższą cenę…

Ale to tylko sen. Sen, który śni się wszystkim herosom i łotrom. Sen, który – jak się wydaje – już wkrótce się ziści. Bohaterowie mają czas na działania, ale wizja porażki ich osłabia. Inaczej ma się rzecz z ich wrogami. Ci, połączywszy siły, zaczynają pomagać ludziom, rozwiązując światowe problemy. Jednocześnie dokładają starań, aby zwrócić opinię publiczną przeciwko Lidze Sprawiedliwości. Tylko herosi wiedzą, że ten stan rzeczy nie będzie trwał długo. Tylko, w jaki sposób mają pokonać swoich wrogów w takiej sytuacji?

Wszystkie najlepsze dzieła powstają z pasji. Nie z profesjonalnego podejścia do tematu, ani z doświadczenia, ale z pasji właśnie. Spójrzcie tylko na kino – czymże innym są filmy Tarantino czy nawet Matrix, jak nie tworami zrodzonymi z miłości do tego medium, nawet jeśli autorom zabrakło warsztatu? W literaturze i komiksie jest podobnie. Najlepsze powieści Stephena Kinga pochodzą z okresu, kiedy uprawiał literaturę popularną, co prawda niezaliczaną do najwyższej półki. Jeśli chodzi o opowieści graficzne, wystarczy wspomnieć chociażby o Powrocie Mrocznego Rycerza – produkcie fascynacji Millera postacią Batmana; któremu żaden komiks o tym bohaterze nie dorównał i pewnie nigdy nie dorówna (a który przy okazji był jednym z reformatorów całego komiksowego medium). Podobnych przykładów można by mnożyć w nieskończoność, każdy zresztą sam potrafi wymienić kilka z nich. Wspominam o tym wszystkim tylko dlatego, że Sprawiedliwość to kolejne z takich dzieł. Dzieło zrodzone z miłości i tęsknoty za komiksami ze Złotej Ery i pierwotną koncepcją bohaterów. Bohaterów mniej mrocznych, prostszych… herosów niemal bez skazy, których każdy podziwiał. Szczególnie dzieci.

Oczywiście Ross (z pomocą scenarzysty Jima Kruegera i rysownika Douga Braithwaite’a) nie chciał stworzyć komiksu dla najmłodszych. Nie chciał też przedstawić niczego tak infantylnego, jak komiksy ze Złotej Ery, kiedy to Wonder Woman potrafiła z jednej monety zbudować cały most. Chciał złożyć hołd klasyce, wymazując to, co w tym medium przyniosły lata 90., jednak z zachowaniem ambicji i metod charakterystycznych dla współczesnego komiksu, i wyszło mu to znakomicie. Bohaterowie choć są tacy, jacy byli przed laty, to przeżywają też własne kryzysy tożsamości, ich boskość zostaje podwyższona (jednak jednocześnie nie tracą swojego statusu). Podobnie jest z superłotrami. Na dodatek Ross ożywia także świat, w którym żyli bohaterowie kilka dekad temu – świat może nie do końca realny, ale stanowiący popis wyobraźni, który miał zachwycać i urzekać cudami niedostępnymi w naszym świecie. Wtedy, co prawda, nie było filmów mogących w taki sposób ukazywać nam podobne niezwykłości, co teraz, ale – o dziwo – Sprawiedliwość doskonale broni się także na tym polu, przyćmiewając widowiskowością nie jeden kinowy hit skoncentrowany na efektach specjalnych.

Oczywiście cała zasługa w oszałamiającej szacie graficznej komiksu. Szkice Braithwaite’a – przepięknie, fotorealistyczne pomalowane (bowiem pokolorowane to zbyt mało powiedziane) przez Rossa – po prostu zachwycają. Nie ma znaczenia, czy autor zabiera nas do podwodnej siedziby Aquamana; czy przenosi nas do jaskini Batmana; czy rzuca nas w sam środek końca świata, gdy ogień i rozpadające się budynki otaczają nas ze wszystkich stron; czy też ukazuje widok Ziemi z kosmosu. Za każdym razem to wszystko jest oddane z taką pieczołowitością i realizmem, że nie sposób nie zatrzymać się dłużej, aby podziwiać całość. Każdy kadr tego komiksu to osobne dzieło sztuki, warte poznania już nawet w oderwaniu od udanej przecież fabuły. Ale jako całość Sprawiedliwość wypada po prostu rewelacyjnie. Owszem, fabuła mogłaby być głębsza, poruszać ważniejsze tematy. Kiedy czytam takie komiksy, zawsze zastanawiam się – trochę bez sensu, ale cóż na to poradzić – czemu tak nie wyglądali Strażnicy, Powrót Mrocznego Rycerza albo Batman: Rok pierwszy? Żeby nie było, kocham tamte rysunki, kocham prace Gibbonsa, młodego Millera i Mazzucchelliego, ale kiedy patrzę na ilustracje Rossa, nie mogę przestać się nimi zachwycać – i znów czuję się jak dzieciak, który dopiero zaczął odkrywać komiksy.

Jeśli więc jeszcze Sprawiedliwości nie znacie, a komiksy nie są Wam obojętne, powinniście jak najszybciej to zmienić. Wydanie w ramach WKKDC jak zwykle jest znakomite i tańsze niż wcześniejsze, jednotomowe. Nie zabrakło w nim też dodatków, a wśród nich znajdziecie zeszyty z debiutami Aquamana (More Fun Comics #73 z 1941 roku) oraz Kapitana Marvela (Whiz Comics #2 z 1940 roku). Miłośnicy klasyki i dobrych opowieści graficznych będą usatysfakcjonowani.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Amerykańska Liga Sprawiedliwości JLA: Sprawiedliwość, część 1 i 2

Scenariusz: Alex Ross, Jim Krueger

Rysunki: Doug Braithwaite, Alex Ross

Okładka: Alex Ross

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2017

Liczba stron: 192/208

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 2x 39.99zł

[Suma głosów: 0, Średnia: 0]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *