WKKDC: JLA. Ziemia Dwa

LIGA NIESPRAWIEDLIWOŚCI

Kiedy wiele lat temu – przy okazji pierwszego polskiego wydania (nakładem wydawnictwa Fun Media) – recenzowano ten komiks na łamach magazynu Produkt, pisano, że jest mądrzejszy niż dialogi w X-Menach. Inny magazyn branżowy, Wizard, umieścił ten album na 78. miejscu najlepszych komiksów wszech czasów, stawiając go ponad takimi tytułami, jak: Kryzys na nieskończonych Ziemiach, Batman: Mroczne zwycięstwo czy Azyl Arkham. Wszystko to sprawia, że czytelnicze oczekiwania odnośnie Ziemi 2 stają się bardzo wysokie. Czy komiks jest w stanie im sprostać? Nie, bynajmniej nie sprostał moim Bo choć do wspomnianych wyżej opowieści o Człowieku-Nietoperzu jest mu daleko, to naprawdę znakomita historia, bardziej rozrywkowa, niż skłaniająca do myślenia, jednak oferująca coś ponad to i mająca coś nowego do powiedzenia na temat odwiecznego konfliktu między dobrymi i złymi.

Lex Luthor z Drugiej Ziemi, świata zbudowanego z antymaterii, ucieka i przedostaje się do naszej rzeczywistości. W tym czasie Liga Sprawiedliwości zmaga się z katastrofą lotniczą; stara się ocalić pasażerów uszkodzonego samolotu, prowadząc swoją akcję ratunkową wysoko nad ziemią. Niestety, nie dość, że okazuje się, iż wszyscy znajdujący się na pokładzie już od dawna nie żyją, to jeszcze bohaterowie odkrywają kilka dziwnych rzeczy: zmarli mają serca po prawej stronie, a na dodatek w ich kieszeniach znajdują się banknoty, jakich nie ma na Ziemi. Trop prowadzi ich, oczywiście, do Luthora; z tym, że jego miejsce zajęła teraz jego wersja z alternatywnej rzeczywistości. Wersja niebędąca złoczyńcą, lecz obrońcą swojego świata przed czynami Syndykatu Zbrodni – złego odpowiednika Ligii Sprawiedliwości. Luthor, Superman, Wonder Woman, Batman, Green Lantern i Flash trafiają do innego wymiaru, aby stawić czoło okrutnemu Ultramanowi, Superwoman, Owlmanowi, Power Ringowi i Johnny’emu Quickowi. Co jednak, kiedy Syndykat Zbrodni zdecyduje się zaprowadzić własny, chory ład na naszej Ziemi? I czy w ogóle taka zmiana wszystkiego jest możliwa w rzeczywistości przyzwyczajonej już do konkretnego stanu rzeczy? Jak wiadomo, każdy kij ma dwa końce, a Liga Sprawiedliwości przekona się o tym dobitniej, niż mogłaby sądzić…

Grant Morrison równie wiele razy zawodził mnie swoimi komiksami, co zachwycał. Zestawmy choćby takiego Batmana i syna z Azylem Arkham. Ten pierwszy jest opowieścią co najwyżej poprawną, czysto rozrywkową, z niezłymi momentami, ale niewybijającą się ponad komiksy tego typu. Drugi natomiast to ambitne, poruszające i dojrzałe dzieło, może nie do końca spełnione jeśli chodzi o finał, ale zachwycające niemal na każdym polu. Ziemia Dwa znajduje się gdzieś pomiędzy tymi tytułami, na szczęście w tej lepszej części dokonań Brytyjczyka, który od zawsze stara się łączyć ambicje z mainstreamowymi schematami, niestety przegrywając najczęściej na rzecz tych drugich.

Z czym konkretnie mamy tu do czynienia? Z mądrym komiksem o ludzkiej naturze, którą trudno jest zmienić. Nawracanie złego świata spotyka się z takim samym naturalnym oporem, jak próba podbicia naszego. Tu nie ma dobrego wyjścia, bo obie strony mają swoje racje, ale zarazem jedni i drudzy mają szansę – i w pewnym stopniu ją wykorzystują – nauczyć się czegoś od siebie nawzajem. Tylko czy tę naukę przyjmą sobie do serca? Morrison i na tym polu unika prostej odpowiedzi, choć mógłby ją przecież dać, robił tak zresztą nie raz.

Warto również zauważyć, że ta powieść graficzna ma też całkiem spore znaczenie dla uniwersum DC. Po Kryzysie na nieskończonych Ziemiach, różne alternatywne rzeczywistości przestały istnieć, wszechświat został ujednolicony, jednak Ziemia Dwa ukazuje nam, że było to pozorne. Alternatywna rzeczywistość (a kto wie, czy nie jest ich więcej) istnieje gdzieś tam, bohaterowie odkrywają ją, a nawet są w stanie do niej dotrzeć. Co prawda, wątek zostaje porzucony, ale przecież nie na długo. Jak wiadomo, w świecie komiksu nigdy nikt ani nic nie ginie na zbyt długo.

Całość zyskała też świetną oprawę graficzną. Frank Quitely, znany z wielu innych projektów stworzonych z Morrisonem, po raz kolejny pokazał, że jest znakomitym, charakterystycznym rysownikiem. Jego kreska jest wyrazista, doskonale pasująca do treści i potrafiąca w odpowiedni sposób oddać spektakularne sekwencje. Znakomity jest także kolor, a i wydanie prezentuje się bez zarzutu. Mamy twardą oprawę, dobry papier; wprowadzenie, które nadaje kontekst całej opowieści (a którego brakowało w starym wydaniu Fun Media), a także tradycyjnie już dodatkowy zeszyt ze Srebrnej Ery – tym razem Flash #123 z 1961 roku (w którym tytułowy bohater spotyka swojego poprzednika ze Złotej Ery; jedną z najważniejszych historii tamtego okresu). Jeśli więc jeszcze nie czytaliście Ziemi Dwa, sięgnijcie koniecznie. Mimo drobnych minusów i nie w pełni wykorzystanego potencjału tematu, warto.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: JLA: Ziemia Dwa

Scenariusz: Grant Morrison

Rysunki: Frank Quitely

Okładka: Frank Quitely

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2016

Liczba stron: 144

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 39.99zł

[Suma głosów: 2, Średnia: 3]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *