WKKDC: Green Arrow: Rok Pierwszy

JAK PLAYBOY ZOSTAŁ SUPERBOHATEREM

 

Po serii znakomitych albumów przybliżających nam początki działalności zarówno poszczególnych bohaterów DC, jak i Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości (wciąż jednak trudno mi zrozumieć brak tytułu Batman: Rok pierwszy, który idealnie uzupełniłby kolekcję; tym bardziej, że to jeden z najlepszych komiksów w historii), nadszedł czas, by czytelnicy przeczytali origin Green Arrowa. Do tej pory nie mieliśmy okazji poznać jego najwcześniejszych przygód, dlatego jest to nie lada gratka dla miłośników tej postaci. Tym bardziej, że jednocześnie w ich ręce trafia po prostu bardzo dobry komiks, uzupełniony o bonus w postaci debiutu Szmaragdowego Łucznika z 1941 roku, opublikowanego na łamach 73. zeszytu serii Fun Comics.

Oliver Queen – bogacz spragniony silnych wrażeń, playboy, który między kolejnymi imprezami wędruje po najdalszych i najbardziej niebezpiecznych zakątkach świata. Jak ktoś taki mógłby zostać superbohaterem? Podczas jednego z rejsów, zdradzony przez najbliższych, bohater rozbija się na bezludnej wyspie. Żeby przeżyć, musi nauczyć się polować i odnaleźć w niegościnnym środowisku. Wkrótce zaczyna odkrywać nie tylko szczęście, jakiego dotychczas nie czuł, ale także że miejsce to wcale nie jest tak puste, jak myślał. Powoli zaczyna się jego przemiana w przyszłego obrońcę sprawiedliwości, ale zanim ta się dokona, bohatera czeka długa i niebezpieczna droga…

Szmaragdowy Łucznik nigdy nie był zbyt popularnym bohaterem w naszym kraju. Przez blisko trzydzieści lat wydawania superbohaterskich komiksów w naszym kraju, jeśli nie liczyć okazjonalnych występów w innych dziełach, Green Arrow tylko raz doczekał się szansy na zaprezentowanie nam solowych przygód. Było to w 2003 roku, kiedy nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się, wznowiony potem w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics, album Kevina Smitha – Green Arrow: Kołczan. I dopiero od roku na polskim rynku mamy regularną serię z tym herosem, wydawaną w ramach linii wydawniczej DC Odrodzenie. Ale właśnie teraz czytelnicy znad Wisły mogą przeczytać jego początki – i to w bardzo udanej wersji, o czym zresztą pisałem już na początku.

Za album Green Arrow: Rok Pierwszy odpowiada Andy Diggle (oraz Jock), któremu zawdzięczamy świetną serię od Vertigo, The Losers. Diggle zresztą napisał kilka udanych opowieści, jak: Lady Constantine, Batman Confidential czy The Punisher: Silent Night, a niniejszą miniserię śmiało można zaliczyć do tej grupy. Oczywiście nie jest to dzieło na miarę Batman: Rok pierwszy Franka Millera, ale wypada lepiej niż choćby Robin, Batgirl czy nawet Amerykańska Liga Sprawiedliwości noszące ten sam podtytuł. Wszystko dzięki dojrzałości samej opowieści i większej powadze w podejściu do tematu, wynikających zresztą z historii samego bohatera. Zmiany, które ukształtowały takiego Batmana czy Supermana, zaszły w ich najmłodszych latach, Green Lantern czy Flash, mimo przemian w dorosłym życiu, pozostali tymi samymi ludźmi co wcześniej. Tymczasem cały system wartości Arrowa ulega przemianie. Jego kompas moralny też zaczyna wskazywać nieco inny kierunek. Taka przemiana wymagała nie tyle dobrego umotywowania, bo przecież Diggle miał jedynie odświeżyć to, co już było, ale przekonującego jej ukazania. I scenarzyście rzecz ta udała się naprawdę dobrze – do tego stopnia, że Green Arrow: Rok Pierwszy jest jednym z tych komiksów, które wymienia się wśród najlepszych ze Szmaragdowym Łucznikiem.

Nic więc dziwnego, że twórcy serialu Arrow tak mocno bazowali na tej opowieści, że przenieśli do niego nie tylko wątki, ale też i takie elementy jak postać China White. Co ciekawe – i ważne dla jakości samej opowieści – Andy Diggle postanowił odrzucić superbohaterską stylistykę i przedstawić jak najbardziej realną historię. Historię mocno osadzoną w sensacyjnych realiach, nieunikającą przy tym przygodowej nuty, ale jednocześnie pamiętającą, że Green Arrow ma być autonomicznym herosem, a nie kopią Batmana pomieszaną z Robin Hoodem. Oczywiście scenarzysta nie odcina się od tego całkowicie, bo musiałby zaprzeczyć wszystkiemu, co ukształtowało i charakter, i przygody Olivera Queena, ale pamięta, żeby nie wybijało się to na główny plan opowieści. Dzięki temu w ręce czytelników trafia przyziemna i przekonująca opowieść, pokazująca, co może być atrakcyjnego w czytaniu o facecie, który biega z łukiem za wrogami.

Całość znakomicie zilustrował Jock, dodając opowieści sporo brudu i mroku. Nie jestem fanem tego artysty, jego dokonania w Batmanie z New 52 czy All-Star Batman z DC Odrodzenie nie przypadły mi do gustu, jednak tutaj jego kreska pasuje. Ba, prezentuje się nawet bardzo przyjemnie w swej oszczędności i niechlujności. Gorzej nieco rzecz się ma z kolorem, bo przydałaby się tu uproszczona paleta barw w stylu dokonań Matta Hollingswortha w serii Hawkeye (marvelowskiego odpowiednika Green Arrowa), a nie coś tak jaskrawego – niemniej ta strona komiksu też nie jest zła. Do tego mamy wspomniany już na początku bonusowy zeszyt, galerię okładek i kilka słów na temat serii, bohatera i twórców.

Dla tych, którzy lubią Szmaragdowego Łucznika albo po prostu chcieliby poznać tę postać, Green Arrow: Rok Pierwszy to absolutne must read. Ale to przede wszystkim dobry komiks, który spodoba się miłośnikom bardziej realistycznego podejścia do superhero. Warto się nim zainteresować, tym bardziej, że nie trzeba wiedzieć niczego o postaci i jej świecie, by dobrze się bawić w trakcie lektury.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Green Arrow: Rok Pierwszy

Scenariusz: Andy Diggle

Rysunki: Jock

Okładka: Jock

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2018

Liczba stron: 160

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41,99 zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *