WKKDC: Catwoman. Na tropie Catwoman

CATWOMAN NA TROPIE

 

Gotham od zawsze przyciągało wszelkiej maści mrocznych dziwaków, szaleńców i morderców. A jako, że Batman powstał z inspiracji klasyką grozy i wiktoriańskimi klimatami, nikogo nie powinien dziwić fakt, że w końcu (czyt. w Gotham w świetle lamp gazowych) przyszło mu zmierzyć się z samym Kubą Rozpruwaczem. Teraz także jedna z najważniejszych kobiet w jego życiu, Catwoman, trafia w sam środek wydarzeń, bardzo przypominających to, co działo się w Whitechapel w roku 1888, w kolejnym znakomitym tomie, jaki wyszedł spod ręki twórców Wielkiego skoku Seliny.

Do niedawna Catwoman uważana była za zmarłą, po tym jak sfingowała własny zgon i starała się odnaleźć samą siebie. Teraz jednak powraca do Gotham i do działania, ubrana w nowy strój, choć wciąż psychicznie rozchwiana i pełna wątpliwości. Nadal też nie jest już tym, kim była – ze złodziejki stać się musi detektywem i nową bohaterką miasta. Gdy w Gotham tajemniczy jegomość zaczyna zabijać prostytutki, przyjaciółka Seliny, Holly, szukając schronienia trafia do jednej z jej kryjówek. Los chce, że to właśnie tam Catwoman zatrzymała się po powrocie. Na wieść o seryjnym mordercy wkracza do akcji, nie mając pojęcia co na nią czeka…

Jeśli na okładce komiksu widnieje nazwisko Eda Brubakera, można mieć pewność, że na czytelników czeka znakomity komiks. Szczególnie, gdy mamy do czynienia z dziełem z gatunku sensacji, kryminału czy thrillera, bo choć nawet w typowych superhero scenarzysta ten czuje się całkiem nieźle (X-Men: Mordercza geneza, Nieśmiertelny Iron Fist), najlepiej wychodzą mu dzieła przyziemne, brudne, mroczne i krwawe. Pokazał to znakomitym Zabij albo zgiń i pokazuje także Catwoman. Co prawda pierwszy tom jej przygód nie był jeszcze tak mocny (może to za sprawą Darwyna Cooke’a, który pomagał przy fabułach), ale już w Na tropie Catwoman dostajemy Brubakera takiego, jakiego można by oczekiwać.

Chociaż na pierwszy rzut oka album graficznie wygląda, jakby powstał z myślą o młodych czytelnikach, fabularnie to mroczna, brutalna, a przy okazji także poruszająca opowieść z gatunku noir, ocierająca się miejscami o thriller. Na pewne elementy zaczerpnięte z horroru też znalazło się tutaj miejsce, choć akurat one służą podkreśleniu mroku i dodaniu samej opowieści jeszcze bardziej tajemniczej atmosfery. Kiedy Grant Morrison w swoim runie pisał o Batmanie mierzącym się z mordercą prostytutek (patrz Batman i syn, WKKDC #5), skupił się na akcji i ciągłych odniesieniach do Knightfalla. Tu Brubaker idzie nieco inną drogą, bliższą kryminałom niż opowieściom superhero, ale taki właśnie jest styl solowej serii o Catwoman. To nie typowy amerykański komiks środka, gdzie ubrana w lateks kobieta skacze po dachach, wypina się, okłada facetów, a okazjonalnie wskoczy komuś do łóżka. Wręcz przeciwnie. To historia twardej indywidualistki, która wie, jak radzić sobie z kłopotami, jakie przyciąga niczym magnes – i radzi sobie znakomicie, choć nie bez pewnych perturbacji.

Z takim podejściem do tematu najważniejszą rzeczą, jeśli chodzi o fabułę, staje się zagadka. Co za tym idzie, ta nie może się obejść bez satysfakcjonującego zakończenia – rozwiązanie, które nie spełni pokładanych w nim nadziei potrafi przecież zniszczyć całą opowieść, nawet jeśli wszystko inne trzyma poziom. Na szczęście i na tym polu niniejszy album radzi sobie dobrze. Nie wybitnie, nie ma tu szoku, a świat nie zostaje wywrócony do góry nogami, ale to co najważniejsze jest na swoim miejscu.

Pytanie tylko czy do tego wszystkiego pasuje cartoonowa szata graficzna. Na pewno znajdą się tacy, dla których będzie ona nie do końca strawna, ale mi osobiście ilustracje Darwyna Cooke’a, zbliżone do wyglądu kultowego serialu animowanego z Batmanem, choć brudniejsze od niego i, co oczywiste, krwawsze, pasują. W drugiej połowie tomu pałeczkę na tym polu przejmuje  Brad Rader, więc i stęsknieni za bardziej złożonymi i realistycznymi grafikami znajdą tu coś dla siebie. Artysta co prawda nie porzuca cartoonowej stylistyki, ale wzbogaca ją o nowe elementy, tworząc zarazem coś spójnego z wizją Cooke’a.

W skrócie: rzecz warta poznania. Dobrze napisana, dobrze narysowana, dobrze też wydana, bo z bonusem w postaci klasycznego zeszytu z 1950 roku, w którym to Catwoman wyjawia swoją przeszłość, powinna znaleźć się w kolekcji każdego miłośnika Batmana i komiksów DC. Aż chciałoby się więcej podobnych albumów w WKKDC.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Catwoman: Na tropie Catwoman

Scenariusz: Ed Brubaker

Rysunki: Darwyn Cooke, Brad Rader

Okładka: Darwyn Cooke

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2017

Liczba stron: 204

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 39.99zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *