WKKDC: Batman: Człowiek, który się śmieje / Azyl Arkham

UŚMIECHNIĘTE SZALEŃSTWO

 

Grant Morrison to twórca z ambicjami, ale najczęściej jakże niespełnionymi. To, co bowiem tworzy, zbyt często przypomina wyrób masowy, oparty na znanych wszystkim schematach, niewybijający się ponad typowe komiksy środka. Z drugiej jednak strony nie brak mu świetnych pomysłów, potrafi genialnie wykorzystać sztampowe już motywy, a przy okazji znakomicie pogłębia psychologię bohaterów i wprowadza do opowieści wiele dojrzałości, mroku i nieoczywistości. I takim właśnie dziełem jest Azyl Arkham, jeden z jego najsłynniejszych i najlepszych albumów, który po dziś dzień (a od jego powstania minęło właśnie trzydzieści lat), nieprzerwanie zachwyca, porusza, urzeka i jednocześnie zachowuje świeżość i poziom, jakich pozazdrościć mogą mu współczesne powieści graficzne – i to nie tylko o Mrocznym Rycerzu. A że w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics ukazało się jego wznowienie, wzbogacone o świetny komiks o początkach Jokera, jeśli go nie znacie, tym bardziej powinniście zainteresować się tym wydaniem.

Każdy tom WKKDC zawiera w sobie zarówno główną opowieść, jak i bonus w postaci klasycznego zeszytu z nią powiązanego. Czasem ta wiodąca historia składała się z dwóch mniejszych, ale będących kolejnymi zeszytami tej samej serii (jak np. w tomach o Catwoman). Tym razem jest jednak inaczej, bo w ręce czytelników trafiają dwie powieści graficzne, wydane w odstępie szesnastu lat, stworzone przez różnych twórców i nie stanowiące fabularnego ciągu. To, co je łączy, to postacie Batmana i Jokera i ich odwieczna, szalona walka, która czasem wkracza na nieoczkiwane obszary.

W pierwszej z nich, Człowiek, który się śmieje, będącej kontynuacją albumu Batman: Rok pierwszy Franka Millera i Batman: Świt mrocznego księżyca Matta Wagnera, trafiamy do początków kariery Człowieka Nietoperza. Batman zaczął działać ledwie przed rokiem, ale jego pojawienie się zmieniło Gotham nie do poznania. Aresztowanie skorumpowanych policjantów doprowadziło do większej swobody działań mafii, a na ulicach zaczęli pojawiać się przebierańcy. Ale tego, co dzieje się teraz, ani Gotham, ani doświadczeni w pracy na miejscach zbrodni funkcjonariusze jeszcze nie widzieli. Na ulicach miasta pojawiło się nowe zagrożenie, które z uśmiechem popełnia najgorsze zbrodnie i zostawia po sobie groteskowo wyszczerzone trupy a Batman będzie musiał stawić mu czoła…

W Azylu Arkham natomiast 1 kwietnia Joker wszczyna w szpitalu psychiatrycznym Arkham bunt, bierze zakładników i przejmuje kontrolę nad placówką. Żądanie ma tylko jedno: by Batman wszedł do środka i zagrał z nim i resztą chorych psychicznie, skrajnie niebezpiecznych szaleńców w dziwaczną grę. Grę, która może kosztować go życie…

Postać Jokera była zainspirowana m.in. powieścią Viktora Hugo, Człowiek śmiechu i właśnie tym tytułem (choć w polskim przekładzie zmienionym na Człowiek, który się śmieje) Brubaker opatrzył swój one-shot traktujący o początkach tego bohatera. Ambitnie kojarzący się tytuł nie był jednak gwarantem dobrej historii, za to nazwisko scenarzysty już tak i rzeczywiście: to, co stworzył, nie zawodzi. I bez znaczenia jest fakt, że autor mocno czerpał ze znakomitego Zabójczego żartu Alana Moore’a, bo zrobił to z szacunkiem, talentem i świetnym wyczuciem fabuły. W konsekwencji powstała realistyczna, mocna opowieść sensacyjna, w jakich Brubaker najlepiej się czuje. Nieźle narysowana przez Douga Mahnke, od strony graficznej (także jeśli chodzi o kolor), przypomina bowiem JLA: Ziemia dwa i prezentuje się mile dla oka.

Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że prawdziwą gwiazdą albumu jest Azyl Arkham. To właśnie ta graphic novel (będąca batmanowym debiutem Morrisona), pochodząca z samych początków kariery, stała się jego przepustką do wielkiej sławy i kolejnym kamieniem milowym w dziejach Batmana. Morrison, inspirując się Powrotem Mrocznego Rycerza, pracami Lewisa Carrolla, które są przecież ważną częścią legendy gacka oraz postaciami Junga i Crowleya, stworzył przejmujący horror psychologiczny, w którym szaleństwo przekracza wszelkie normy i przybiera jak najbardziej namacalną formę. Batman wkracza do szpitala dla psychicznie chorych, który staje się swoistym zbiorowym umysłem zamieszkujących go pacjentów. Ale w jego ścianach pobrzmiewają też echa szaleństwa jego założyciela, podlane paranormalną nutą, która paranormalna wcale przecież być nie musi – a przede wszystkim szaleństwa samego obrońcy Gotham.

Podtytuł Azylu Arkham, Poważny dom na poważnej ziemi staje się też swoistym podsumowaniem całości. Bo to poważny komiks o poważnych tematach: szaleństwo, morderstwa, molestowanie, urojenia, alienacja, zemsta, swoisty syndrom Boga, a nawet koprofagia i zagłębienie się w seksualne życie bohaterów – trudno to nazwać błahymi kwestiami. Tym bardziej, że ukazane zostały przekonująco, przerażająco i fascynująco zarazem. Portrety psychologiczne bohaterów są pogłębione, a ich charaktery złożone i różnorodne. Morrison nie zapomina też o akcji, mrocznym, dusznym klimacie, sporej dozie brutalności i realizmu, pomieszanego z onirycznymi wizjami. I nawet finał, który mógłby być mocniejszy, nie wpływa na odbiór całości.

Oczywiście album ten nie miałby takiej siły wymowy, gdyby nie genialna szata graficzna Dave’a McKeana. Artysta ten, operując najróżniejszymi stylami, przechodzi od szkiców do hiperrealizmu, a potem wskakuje w senne wizje. I wszystko to robi jak najbardziej płynnie. Posługuje się przy tym najróżniejszymi technikami – tradycyjnym rysowaniem ołówkiem, malarstwem, wyklejkami… Długo można by wymieniać, ale to po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy. Tym bardziej, że efekt finalny jest spójny i doskonale oddaje każdy aspekt scenariusza. Dobrze więc, że Morrisonowi nie udało się zaangażować do projektu Briana Bollanda, o którego zabiegał, bo efekt finalny nie byłby tak rewelacyjny, jak to, co powstało – i mówię to mimo mojego szacunku do świetnych, realistycznych prac tego rysownika.

Dodatek w postaci zeszytu Batman #327 z 1980 roku, gdzie kończy się wątek z Nietoperzem zamkniętym w Arkham wypada blado na tle pozostałych opowieści, ale i tak warto się z nim zapoznać. Cały ten album natomiast to rzecz, którą absolutnie każdy miłośnik komiksów powinien znać i mieć w swojej kolekcji. Tym bardziej, że tak znakomity tytuł dostajemy w tym wypadku w naprawdę rewelacyjnej cenie, z którą w parze idzie świetne wydanie.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Dziękujemy Eaglemoss za udostępnione egzemplarze recenzenckie z Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics.

Tytuł: Batman: Człowiek, który się śmieje / Azyl Arkham

Scenariusz: Ed Brubaker, Gran Morrison

Rysunki: Dough Mahnke, Dave McKean

Okładka: Dough Mahnke

Wydawca: Eaglemoss

Data wydania: 2018

Liczba stron: 208

Format: 17,5 x 26,2 cm

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Cena: 41,99 zł

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *