Liga Sprawiedliwości: Mrok

LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI, DEMONY I KATEGORIA R

O ile filmy fabularne sygnowane logo DC Comics, pomimo kolejnych prób podbicia kinowych ekranów w ostatnich latach nie mają się najlepiej, o tyle animowane produkcje wypadają naprawdę znakomicie. Dowodem na to niech będzie niniejszy obraz, oparty na znanym z komiksów pomyśle, zbierający solidną ekipę mniejszych i większych gwiazd wydawnictwa i oferujący mroczną, dobrze poprowadzoną fabułę. I chociaż ma swoje słabsze strony, to zdecydowanie warto go obejrzeć.

Źle się dzieje w mieście Gotham. Mieszkańcy w popłochu i panice dokonują makabrycznych zbrodni przekonani, że zamiast ludzi widzą demony. Dochodzi nawet do sytuacji, w której matka  gotowa jest zabić swoje nowonarodzone dzieci, widząc w nich diabelskie pomioty. Gdy Liga Sprawiedliwości wkracza do akcji równie ważne jak pomoc obywatelom staje się rozwiązanie tej przerażającej  sytuacji. Superbohaterowie podejrzewają zjawiska nadprzyrodzone, Batman natomiast podchodzi do sprawy bardzo sceptycznie; kiedy jednak traci przytomność w swojej rezydencji, a po przebudzeniu znajduje wypisane na ścianach nazwisko Constantine, postanawia zbadać ten trop. Uspokojony przez Deadmana i Zatannę wyrusza do Constantine’a szukać pomocy w wyjaśnieniu zagadki. Czeka go iście piekielne wyzwanie…

Nie oszukujmy się, to bardziej animacja o Batmanie, niż o Lidze Sprawiedliwości. Tytuł jest więc mimo wszystko nieco mylący, ale nie ma to większego znaczenia dla jego odbioru. A obraz, co mówiłem już na wstępie, ogląda się przyjemnie i z ochotą. Zacznijmy od tego, co rzuca się w oczy już na samym początku, czyli klimatu. „Mrok”, jak wskazuje tytuł, jest obrazem tajemniczym. Wprawdzie klimatem bliżej mu do animacji o Scoobym-Doo niż niezapomnianego serialu „Spawn”, niemniej nie unika on tematu, podobnie zresztą jak pewnej dozy brutalności. Twórcy nie stronią tutaj od pokazywania scen śmierci, demony biegają po ekranie, a zabawy światłem i cieniem wyszły naprawdę dobrze. Film zresztą często przypomina animowany serial o Batmanie, choć tym, co najbardziej go od niego odróżnia jest design postaci. Animatorzy poszli w stronę współczesnych strojów, co samo w sobie nie stanowi problemu  – film oparto w końcu na komiksach publikowanych od 2011 do 2015 roku – niemniej całość o wiele lepiej prezentowałaby się w bardziej klasycznej formie.

Wracając jednak do fabuły, scenariusz napisany przez Erniego Altbackera na podstawie wspólnego pomysłu Altbackera i J.M. DeMatteisa prezentuje się naprawdę dobrze. Spora w tym zasługa DeMatteisa właśnie, autora takich komiksów jak choćby „The Amazing Spider-Man: Ostatnie słowa Kravena”, lubującego się w mrocznych opowieściach. To zresztą on przejął pisanie serii „Justice League Dark” od jej 24 zeszytu tworząc ją już do samego końca. Zna więc temat, czuje go i nawet jeśli w tym filmie John Constantine bardziej przypomina marvelowskiego doktora Strange’a, niż tę swoją wersję, do której mnie osobiście przyzwyczaiły komiksy Gartha Ennisa, to całość robi jak najbardziej pozytywne wrażenie. Szczególnie, że film dostał kategorię wiekową R (jako drugi z blisko 30 wówczas nakręconych z ramach DC Universe Animated), więc twórcy nie musieli szczególnie się ograniczać i w efekcie zafundowali widzom nieco dojrzalszy niż zazwyczaj obraz. Warto jest mu się przyjrzeć i przekonać się, że to, co najciekawsze w ekranizacjach komiksów DC wcale nie dzieje się na kinowych ekranach.

Autorem recenzji jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Sebastian Kownacki.

Dziękujemy firmie Galapgos za udostępnienie filmu do recenzji.

„Liga Sprawiedliwości: Mrok”

Tytuł oryginalny: Justice League Dark

Reżyseria: Jay Oliva

Scenariusz: Ernie Altbacker (na baize fabuły Erniego Altbackera i J. M. DeMatteisa)

Obsada: Matt Ryan, Jason O’Mara, Camilla Luddington, Nicholas Turturro, Ray Chase

Muzyka: Robert J. Kral

Producenci: James Tucker

Rok produkcji: 2017

Czas trwania filmu: 75 minut

[Suma głosów: 2, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *