HARLEY QUINN VOL. 1: HOT IN THE CITY (DC NEW 52)

Amandzie Conner i Jimmy’emu Palmiottiemu, małżeństwu stojącemu za scenariuszem do przygód Harley Quinn z serii „New 52”, udało się oddać zwariowany charakter najsympatyczniejszej psychopatki DC i nadać tej postaci nową dynamikę. Przygody Harley w ich interpretacji to nie tylko mieszanka czarnego humoru i pokręconej akcji, to także próba przedstawienia bohaterki z nieoczekiwanej strony.

Już pierwsze karty „Hot in the city” są nietypowe. Prologiem fabuły jest casting na rysownika komiksu, który przeprowadza sama bohaterka wespół z autorami scenariusza. Harley na kolejnych stronach przeobraża się zgodnie z unikalnym stylem rysownika. Trzeba przyznać wydawcom, że zaangażowali do tego zadania plejadę dobrze znanych nazwisk, m.in. Bruce’a Timma (dobrze jest znów zobaczyć ilustracje, które przywodzą na myśl stare, dobre „Batman: The Animated Series”), Charliego Adlarda (który, jak widać, oderwał się na chwilę od rysowania żywych trupów), czy Adama Hughesa.

Ostateczny „wybór” pada na Chada Chardina, który przyzwoicie wywiązał się ze swojego obowiązku. Kadry są szczegółowe, dopracowane, skrzą się kolorami, co w opowieści o ulubionej świrusce DC jest raczej zaletą niż wadą. Jak w każdym dobrym humorystycznym komiksie, tak i tutaj najbardziej cieszą przemycone przez twórców wizualne żarciki, wyłaniające się z głębokiego tła kadru. Trudno powiedzieć, czy pomysł na nie pochodzi od scenarzystów, czy może od rysownika, ale ich subtelne wplatanie w kadry to na pewno zasługa Chardina.

Głównego autora ilustracji w jednym z zeszytów serii zastąpił Stephane Roux. Choć styl rysowników nie jest rażąco odmienny, to Roux podchodzi do bohaterki znacznie ostrożniej; twarze jego bohaterów nie mają tak ostrej, wyrazistej mimiki (która u Chardina graniczy z karykaturą). W przypadku większości komiksów można by to uznać za zaletę, ale mowa tu przecież o perypetiach bohaterki, która rozwala ludziom głowy wielkim młotem.

Tej ulubionej metody wysyłania przeciwników na tamten świat mamy w historii autorstwa Amandy Conner i Jimmy’ego Palmiottiego pod dostatkiem. Scenarzyści mogli potraktować scenariusz jako pretekst do pokazywania radosnej destrukcji, ale poszli o krok dalej.

Zawiązaniem fabuły „Hot in the city” jest przeprowadzka Harley do Nowego Yorku. Tam, w Coney Island na Brooklynie, czeka na dr Quinzel budynek, który zostawił jej w spadku pacjent z Azylu Arkham. Po przybyciu na miejsce, na Harley czeka niemiła niespodzianka: rzeczywistość. Okazuje się, że jako właścicielka nieruchomości będzie musiała uporać się z systemem podatkowym. To zmusza bohaterkę do… znalezienia pracy.
Co gorsza, zaraz po przyjeździe Harley znajduje się na celowniku lokalnych łowców nagród. Bohaterka musi rozwikłać zagadkę– – kto i dlaczego wyznaczył za nią nagrodę.

Na szczęście z tymi wszystkimi problemami heroina nie musi radzić sobie w pojedynkę. Mocną stroną komiksu jest wprowadzenie galerii barwnych postaci drugoplanowych. Harley towarzyszą między innymi gadający (w myślach bohaterki) wypchany bóbr, urzekający jamnik, uroczy łajdak Wielki (mały) Tony i Sylvester Borgman, podstarzały as wywiadu. To jego wątek – kapitalny pastisz historii szpiegowskich z polowaniem pensjonariusza domu spokojnej starości na byłych radzieckich agentów – jest najlepszym wątkiem całego zbiorczego wydania. Czarny humor sytuacyjny i słowny bije z każdego kadru poświęconego temu wątkowi. Doskonały jest też finał serii, w którym scenarzyści osiągają mistrzostwo, przekonując czytelnika do beztroskiego śmiechu z najbardziej niedojrzałego, prostackiego i oklepanego rodzaju dowcipu w historii komizmu.

„Hot in the city” nie unika niestety dłużyzn. Niektóre strony, choć ciekawe wizualnie, mają prawdopodobnie na celu tylko rozepchnięcie kolejnych zeszytów do liczby stron zakontraktowanych u wydawcy. Przez to komiks czyta się nierówno. Zupełnie niepotrzebny i na siłę wprowadzony do serii jest zeszyt poświęcony walentynkom. Z kolei wątek drużyny rolkarskiej prowadzi właściwie donikąd i zdaje się, że powstał tylko po to, by móc zaspokoić czytelniczy głód beztroskiej bójki…

Wydaje się, że scenarzyści serwują sceny bijatyki wyłącznie w celu zupełnie niepotrzebnego zbalansowania rozwoju postaci, który proponują. Tymczasem największą zaletą historii opowiadanej przez Conner i Palmiottiego, obok czarnego humoru, jest przedstawienie tego, jak ta chodząca mieszanka seksapilu, skłonności psychopatycznych i infantylizmu nie tylko zaczyna zachowywać się „jak człowiek”, ale też udaje jej się zyskać sympatię otaczających ją bohaterów oraz czytelników.

Autorem recenzji jest Bartek Makowski.

Korekta: Aleksandra Wucka.

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa DC Comics oraz księgarni Jak wam się podoba / As You Like it za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Tytuł: HARLEY QUINN VOL. 1: HOT IN THE CITY

Scenariusz: Amanda Conner i Jimmy Palmiotti

Rysunki: Amanda Conner, Becky Cloonan, Tony S. Daniel, Stéphane Roux, Dan Panosian, Walt Simonson,Jim Lee, Bruce Timm, Charles Adlard, Adam Hughes, Art Baltazar, Tradd Moore, Dave Johnson, Jeremy Roberts,Sam Kieth, Darwyn Cooke, Chad Hardin

Kolor: Paul Mounts, Tomeu Morey, Lovern Kindzierski, Alex Sinclair, Art Baltazar, John Kalisz, Lee Loughridge, Dave Stewart, Alex Sollazzo

Okładka: Amanda Conner

Wydawca: DC Comics

Data wydania: 22 października 2014
Liczba stron:

Format: 16.84 x 26.01 cm

Oprawa: miękka

Druk: kolor

Cena: 24.99 $

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *