DZIEŃ, KIEDY UMARŁ BATMAN

W świecie komiksów bohaterowie umierają i powracają do życia niemalże regularnie. Do mistrzostwa (a czasem i śmieszności) doprowadził to Marvel, ale i w DC zdarzają się wycieczki w te właśnie rejony. Superman umierał, umierali też Green Arrow, Flash, Green Lantern i wielu, wielu innych, ale czy życie kiedykolwiek stracił Batman? Walczył przecież z najróżniejszymi przeciwnikami, doznawał najgorszych urazów, mierzył się z bestiami pokroju Alienów czy Predatorów, był świadkiem epickich wydarzeń niszczących całe światy. Ale czy kiedykolwiek swoją zamaskowaną krucjatę przypłacił życiem?

Na to pytanie chyba wypada odpowiedzieć już na początku. Tak. Batman, jak wielu innych, podobnych mu herosów, nigdy na długo nie opuścił ziemskiego padołu – a jego śmierć najczęściej miała albo miejsce w alternatywnych światach, albo też po prostu szybko była odwracana. Oczywiście można doszukiwać się w tym wszystkim czegoś jeszcze, odkąd Scott Snyder wprowadził wątek z klonowaniem Bruce’a Wayne’a i przenoszeniem jego umysłu (a zatem umiejętności, wiedzy etc.) do kolejnych ciał (co przy okazji wyjaśniać może kim w rzeczywistości był Batman z Roku setnego), niemniej na tym polu póki co pozostają nam jedynie spekulacje. Warto jednak przyjrzeć się jego „zgonom” i przybliżyć sobie najważniejsze komiksowe opowieści próbujące przekonać nas, że oto Bruce Wayne ostatecznie odszedł z tego świata.

Jedną z najwcześniejszych opowieści tego typu (wszystkich nie sposób zliczyć więc skupmy się na najważniejszych) pojawiła się w zeszycie Batman #72 (1952), w którym to Człowiek Nietoperz prowadząc śledztwo w sprawie klubu, którego członkowie umierali i wracali do życia, sam się śmiertelnie otruł, a po kilku minutach jego serce znów zaczęło bić. Kolejne dwa „zgony” Batmana miały miejsce w latach 70. W The Brave and the Bold #115, gdzie Bruce został śmiertelnie porażony prądem. By mu pomóc, Atom wszedł do jego mózgu, stymulując ciało, z kolei w Adventure Comics #462 o wszystko mówiącym podtytule Death of Batman!, tytułowy bohater ginie w eksplozji wraz ze swoim przeciwnikiem na oczach swojej córki Heleny.

Kolejna „śmierć” Bruce’a Wayne’a nastąpiła w roku 1986, w czwartym, finałowym zeszycie Powrotu Mrocznego Rycerza, gdzie podczas walki z Supermenem (stanowiącej inspirację dla filmu Batman vs. Superman), serce bohatera, starego już przecież, przestaje pracować. To oczywiście kolejna z jego sztuczek, zgon upozorowany żeby móc zniknąć, jednak wątek ten powraca także w trzeciej części opowieści Millera o Batmanie-emerycie, kiedy to policja chwyta Mrocznego Rycerza tylko po to, by odkryć, że zastąpiła go Caroline Keene Kelley, która twierdzi, że prawdziwy mściciel umarł w wyniku obrażeń odniesionych w DK2 – oczywiście nie jest to prawdą, a Wayne powraca po raz kolejny. Natomiast w autorskiej fabule Johna Byrne’a, The Many Deaths of Batman, Bruce mierzy się z seryjnymi morderstwami osób przebranych za Człowieka Nietoperza.

Zdecydowanie gorszy los spotyka go sześć lat później, kiedy najpierw zostaje porażony prądem (Detective Comics #644), a potem, w doskonale znanej i polskim czytelnikom opowieści Narodziny demona, kiedy to śmiertelnie ranny Batman zostaje ocalony tylko dzięki jednej z Jam Łazarza. Po kolejnych dwóch latach „mordercą” Nietoperza zostaje Joker, który rani bohatera i wrzuca do rzeki (w Batman – Legends of the Dark Knight #65) – ten jednak wydostaje się z wody i odzyskuje zdrowie. Podobny zabieg zastosował potem Grant Morrison w Batman i syn, gdzie uśmiechnięty szaleniec masakruje Batmana, jednak pod maską kryje się przebrany za herosa policjant. Wcześniej jednak, bo w roku 2000 w zeszycie Action Comics #770, Joker zyskuje niemal boskie moce i raz po raz uśmierca Batmana, nie potrafi jednak ostatecznie się go pozbyć.

W wydanym w roku 2003 komiksie Superman: Czerwony syn, opowiadającym o tym, co by było, gdyby tytułowy heros był bohaterem komunistycznej Rosji, Batman płaci wreszcie ostateczną cenę. Oczywiście ma to miejsce poza kanonem, ale jednak. Bruce jako walczący z reżimem terrorysta ostatecznie odbiera sobie życie, zamiast dać się schwytać. Wracając jednak do głównego nurtu, w fabule Batman R.I.P., kopiującej właściwie treść kultowego Daredevil: Odrodzony, (dziejącej się już po #666 zeszycie Batmana, w którym mieliśmy okazję zobaczyć, jak Damian przejął jego rolę po śmierci Bruce’a, choć sama śmierć pokazana już nie była) Morrison konfrontuje Bruce’a z organizacją Czarna Rękawica, która wykańcza go psychicznie i fizycznie. W finale Wayne ginie, ale ponieważ jego ciało nie zostaje odnalezione, więc… Wkrótce potem jednak Batman ginie w evencie Final Crisis, jednakże i to jest śmierć pozorna – atak nie uśmiercił go (choć zostały po nim zwłoki) tylko przeniósł do… prehistorii. „Zgon” Nietoperza z powyższych historii ciekawie rozwija natomiast Gaiman w Batman #686, gdzie różni bohaterowie spotykają się na pogrzebie bohatera, wspominając go.

Dlasze losy postaci przebiegają według podobnego wzoru, jaki wyłania się z powyższych opowieści. We Flashpoincie to mały Bruce zostaje zabity, a Batmanem zostaje jego ojciec Thomas, w Trybunale sów serce Mroczne Nietoperza staje (ale funkcje życiowe powracają), w Ziemi 2 Batman ponosi największą ofiarę, żeby ocalić świat, a w Ostatecznej rozgrywce, w krwawym starciu on i Joker tracą życie, a gdy wracają zza grobu, Bruce nie jest już sobą. Stracił pamięć, stracił umiejętności, dopiero na nowo „wgranie” mu jego dawnego ja sprawia, że ponownie staje do walki ze zbrodnią.

Czy Batman kiedyś ostatecznie odejdzie, wątpię. Jest już z nami niemal 80 lat i wciąż ma się znakomicie. Czasem mocno mu się obrywa, czasem staje się bogiem, to znów przechodzi na emeryturę, ale zawsze wraca. I chyba już wracać będzie. Nawet zza grobu.

Autorem artykułu jest Michał Lipka. Rocznik 88. Z komiksów nigdy nie wyrósł, choć pasjami czyta powieści i sam także stara się pisać. Ma na koncie kilka publikacji, scenariusz komiksowy też zdarzyło mu się popełnić, ostatnio jednak przede wszystkim skupia się na recenzjach i publicystyce, pisanych m.in. dla prowadzonego przez siebie bloga Książkarnię.

Korekta: Monika Banik.

[Suma głosów: 11, Średnia: 4.3]

1 thought on “DZIEŃ, KIEDY UMARŁ BATMAN”

  1. Sam posiadam 4 albumy w których żywot Batmana się dokonał, i uważam je za arcydzieła (no, może poza klonowanie). I jakkolwiek to zabrzmi – świetnie wkomponowalo mi się to w odbiór postaci. Fajny artykuł ?

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *