Batman – Detective Comics. Gothtopia

Miasto budzi się z naszymi marzeniami

 BatmanDC5

Piąty tom zbiorczy serii Detective Comics wydawanej w ramach New 52 przedstawia interesująco zapowiadającą się historię o Gotham w dosyć… utopijnej wersji. Podobnie jednak, jak w przypadku Cmentarnej szychty – tomu szóstego serii Batman, tym razem w Detective Comics uświadczymy zbiór kilku mniejszych zwartych opowieści.

 

Tytułowa Gothtopia, choć jest najdłuższą z nich, może pozostawić uczucie niedosytu i chęć przeczytania dłuższej fabuły na jej podstawie. Interesująco i zaskakująco (a zarazem oczywiście nienaturalnie) przedstawia się punkt wyjścia trzyczęściowej historii. Oto bowiem Batman w swoim… jasnym kostiumie stoi na straży Gotham, znanego jako… najbezpieczniejsze miasto w Ameryce. Partneruje mu niejaka Catbird, czyli Selina Kyle – prywatnie jego dziewczyna. Mroczny Rycerz nie ma tu wiele do roboty w związku ze spadkiem przestępczości o 90%. Jednak spokój na ulicach skąpanego w promieniach słońca miasta zakłóca Trujący Bluszcz, jak zwykle wojująca o ochronę ukochanych roślin. Pamela, niczym członkini sekty przed zapowiedziami końca świata, wzywa mieszkańców do przebudzenia i otrząśnięcia się. Obłąkana kobieta zostaje szybko zatrzymana przez nowy Dynamiczny Duet. Pozostaje jednak problem fali licznych samobójstw, nietypowy w niemal utopijnym mieście. Batman zaczyna prowadzić śledztwo…

 BatmanDC5_p48

Czytelnicy, którzy nie śledzą na bieżąco historii o Batmanie z New 52, mogą poczuć się początkowo zagubieni faktem, że w Gothtopii pojawiają się dosyć liczne mniejsze zmiany w status quo Batmana i jego bat-rodziny, takie jak nowe kostiumy czy pseudonimy bohaterów. Takie osoby uspokajam – nie muszą one przed lekturą tego komiksu nadrabiać braków wiedzy z poprzednich zeszytówek czy wydań zbiorczych, najistotniejsze wyjaśnienia dla nich znajdą się w tym samym tomie. I to dosyć szybko, bowiem główny wątek Gothtopii zostaje widzowi rozjaśniony już w rozdziale pierwszym, a dalej obserwujemy zmagania Batmana z grupą przestępców. Wizualnie jest tu bardzo dobrze, cała trzyczęściowa historia została pięknie zilustrowana przez Jasona Faboka (część pierwsza) i Aarona Lopresti (pozostałe odcinki). Co do tempa, całość kończy się zdecydowanie za szybko i po jej lekturze pozostaje ogromny niedosyt. Wydaje się, że opowieść o bardziej utopijnym Gotham mogłaby być spokojnie rozwinięta i zająć jeszcze ze trzy zeszyty. Odbiór tej opowieści byłby również dużo lepszy, gdyby nie odkryto widzowi wszystkich kart tak wcześnie. Zaskakuje także obecność Mr. Freeze’a, który wydaje się nie przystawać do przedstawionej historii i sprawia wrażenie wciśniętego na siłę, byleby powiększyć panteon czarnych charakterów pojawiających się w mniejszym lub większym stopniu na kolejnych stronach Gothtopii.

 

Zanim jednak w Gotham City pojawi się światło nadziei i sielanka, tom szósty Detective Comics zabierze nas do zgoła odmiennej opowieści z czasów Roku Zerowego (historii przedstawionej w tomach 4 i 5 komiksu Batman z Nowego DC Comics). Głównym bohaterem w Bluesie donosiciela jest młody Jim Gordon, który zajmuje się jedną z kryminalnych spraw i niemal przypłaca to życiem – macki korupcji w Gotham, jak dobrze wiadomo, sięgają naprawdę daleko. Historia krótka, a ciekawa, która w prosty sposób nawiązuje zarówno do Roku zerowego, jak ido oryginalnych opowieści o Batmanie – pojawiający się na chwilę Mroczny Rycerz nosi fioletowe rękawiczki, jak to bywało trzy ćwierćwiecza temu, gdy debiutował w komiksach. Po Bluesie donosiciela pora na kolejną potyczkę Batmana z Man-Batem. Tak naprawdę głównym przeciwnikiem jest tu inny gigantyczny nietoperz, kryjący się na niektórych kadrach pod zasłoną z żywych nietoperzy (przypominając nieco Spawna skrytego w mroku), co wygląda pomysłowo – odsyłam Was do lektury. Podoba mi się krótki i ładny cliffhanger wprowadzający czytelnika w Gothtopię (który na pewno zaciekawił osoby sięgające po wydania zeszytowe, pobudzając w nich wyobraźnię, czego mogą spodziewać się po tych kadrach w kolejnych odcinkach). Podobnie udanie wypada niechciany sojusz Mrocznego Rycerza z doktorem Kirkiem Langstromem (którego alter ego to właśnie Man-Bat), mający na celu eliminację agresywnego monstrum.

 BatmanDC5_p63

Osoby lubujące się w spójności komiksowego uniwersum powstałego po Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach (który to właśnie ukazał się nakładem Egmontu), a z kolei przeciwne zmianom, jakie pojawiły się za sprawą New 52, mogą odczuć zgrzyty podczas lektury opowieści o Gordonie czy Man-Bacie. Widoczne są tam zmiany w charakterze niektórych bohaterów. O ile zaskakujący przejaw życzliwości u skorumpowanego komisarza Loeba jest mile widziany, tak przedstawienie żony Kirka, Francine, jako tej bardziej mrocznej połówki w związku, już dużo bardziej znacząco odbiega od komiksów sprzed Nowego DC Comics. Zmianę pani Langstrom można porównać pod kątem gruntowności przebudowania do modyfikacji relacji między Victorem Friesem a Norą, czy do originu Harley Quinn. Nie wszystkim mogą podobać się te radykalne przeróbki postaci ze świata DC Comics.

 

Pozostałe krótkie historie zebrane po Gothtopii to nader smakowita mieszanka, przywodząca na myśl tomiki Batman: Black and White. Mamy tu bowiem równie różnorodny charakterologicznie zestaw opowieści, co w czarno-białych zbiorach. Od nowej wersji Sprawy syndykatu chemicznego (Detective Comics nr 27 z 1939 roku się kłania), poprzez Starą szkołę nawiązującą do klimatów rodem z bat-serialu z Adamem Westem, na futurystycznym Dwadzieścia siedem skończywszy. Cały zbiorek jest udanym dodatkiem do przedstawionych wcześniej większych opowieści i rekompensuje w pewnym stopniu niedosyt pozostawiony po obiecującej, acz za krótkiej, Gothtopii. Dzieje się to głównie za sprawą formy i zróżnicowanej tematyki sprawiającej, że odbiorca zaznajomiony choćby z jednym tomikiem Black and White może odczuć „powtórkę z rozrywki”, choć tym razem w pełnym kolorze.

 BatmanDC5_p79

Tom piąty Detective Comics przedstawia zestaw króciutkich oraz nieco dłuższych opowieści o Batmanie (i jedną o Gordonie), co w pewnym stopniu jest wadą (szczególnie dla osób lubujących się w dłuższych historiach), jednak ma także swoje zalety (między innymi różnorodny graficznie i fabularnie zbiorek a’la Batman: Black and White). Szkoda, że potencjał, jaki niosła za sobą tytułowa Gothtopia, został niewykorzystany (by nie rzec, że wręcz zmarnowany), pozostaje jednak nadzieja, że kiedyś podobny wątek jeszcze powróci, a nad mrocznym Gotham zajaśnieje światło nadziei.

 

Autorem recenzji jest Marek Kamiński. Więcej o nim dowiecie się tutaj.

 

Korekta: Monika Banik.

 

Serdeczne podziękowania dla wydawnictwa Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.

 

„Batman – Detective Comics” tom 5: „Gothtopia”

Tytuł oryginalny: Batman – Detective Comics Volume 5: Gothtopia

Scenariusz: John Layman, Brad Meltzer, Gregg Hurwitz, Peter Tomasi, Francesco Francavilla, Mike W Barr, Scott Snyder

Rysunki: Jason Fabok, Aaron Lopresti, Art Thibert, Jorge Lucas, Bryan Hitch, Neal Adams, Ian Bertram, Francesco Francavilla, Guillem March, Sean Murphy

Kolory: Tomeu Morey, Dave McCraig, Blond, David Baron, Francesco Francavilla, John Kalisz, Dave Stewart, Matt Hollingsworth

Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz

Wydawca oryginału: DC Comics

Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska

Data publikacji wersji oryginalnej: 19 listopada 2014 r.

Data wydania polskiego: 27 stycznia 2016 r.

Oprawa: twarda

Format: 17 cm x 26 cm

Papier: kredowy

Druk: kolorowy

Liczba stron: 208

Cena: 75 zł

Zawartość tego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w numerach 25-29 miesięcznika „Detective Comics” Volume 2 (styczeń-maj 2014 r.).

tec27pg04-05

[Suma głosów: 1, Średnia: 5]

Leave a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *